W środę 16 marca rozpoczęła się akcja PESEL. Uchodźcy mogą wnioskować o wydanie numeru ewidencyjnego. – Bo chcę tu pracować – mówi jedna z osób, która ustawiał się w kolejce.

Władze Lublina szacują, że w mieście jest nawet 30 uchodźców z Ukrainy. To nie są dokładne dane, bo nie wszyscy Ukraińcy dopełnili jeszcze formalności i się zarejestrowali. Od środy 16 marca mogą starać się o nadanie numeru PESEL, co da im takie same prawa jak Polakom, czyli: zyskają dostęp do systemu ochrony zdrowia, pomocy społecznej, legalnej pracy.

W Lublinie utworzono sześć punktów, w których Ukraińcy mogą złożyć wnioski. Jeśli zajdzie potrzeba, powstanie kolejny. W środę jeszcze przed otwarciem biur zaczęły się przed ich drzwiami ustawiać kolejki. To nie był masowy szturm, ale z minuty na minutę ogonki się wydłużały.

– Pięć dni temu przyjechałam z Kijowa – mówi nam kobieta, która akurat zmierzała do takiego punktu w centrum miasta. Szła razem z nastoletnią córką, bo jej też chciała wyrobić PESEL. – Żeby poszła do szkoły. Mnie numer jest potrzebny, żeby znaleźć pracę – opowiada kobieta.

W Ukrainie pracowała w firmie produkującej tekturowe opakowania. Nie zna polskiego ani angielskiego. Mówi po rosyjsku. – Mogę pracować wszędzie – mówi. I dodaje: – Ta wojna długo potrwa. Rosjanie nie wyjdą wcześnie.

Ukraińcy kursują po Lublinie, trzymając w ręku telefony komórkowe i patrząc na wyświetlane mapy, które mają ich doprowadzić do urzędowych punktów. Część z uchodźców przychodzi z polskimi „opiekunami”. To osoby, u których zatrzymali się uciekający przed wojną.

W biurze w centrum Lublina już z samego rana było tłoczono. Kolejka zaczynała się na schodach prowadzących do przedsionka przed salą obsługi petenta. Przychodzą dorośli z małymi dziećmi i nastolatkami. Wiele matek taszczy wózki z niemowlakami.

– Do pracy – mówi każdy, którego pytamy o powody, dla których chcą wyrobić PESEL. – Chciałabym wrócić, ale nie wiemy, co się stanie. Nie wiemy, jak długo może to wszystko potrwać, a jakoś trzeba żyć – mówi młoda kobieta z małym dzieckiem na ręku.

Jak było w innych miastach?

Gdańsk: W mieście otwarto specjalne punkty, w których uchodźcy z Ukrainy mogą składać wnioski o nadanie numeru PESEL. Pierwszego dnia Ukraińcy przychodzili do placówek już od godziny 7 rano. W kolejkach ustawiło się kilkaset osób.

Kraków: W Tauron Arenie, gdzie nadawano numery PESEL, od samego rana tworzyły się gigantyczne kolejki. Jeszcze przed rozpoczęciem pracy punktu, na jego otwarcie czekało kilkadziesiąt osób. Potem tłum powiększał się z każdą minutą. Urzędnicy proszą, żeby nie zgłaszali się wszyscy naraz, bo to spowoduje chaos i wydłuży załatwienie sprawy. Punkt był czynny do godz. 20.

Elbląg
Pierwsi uchodźcy pojawili się w Urzędzie Miejskim zaraz po jego otwarciu. Do godziny 12 ratusz przyjął kilkadziesiąt wniosków od obywateli Ukrainy. 

Sczecin

W środę rano w kolejce przed Urzędem Miasta w Szczecinie ustawiło siękilkaset osób. Ludzie – jak donosili reporterzy „Kuriera Szczecińskiego” – spokojnie czekali na rozpoczęcie urzędowych procedur. W związku z bardzo dużą liczbą obywateli Ukrainy zgłaszających się po PESEL Urząd Miasta wydłużył dziś czas przyjmowania wniosków do godz. 18.

Jakie dokumenty są potrzebne?

Żeby otrzymać PESEL, należy złożyć wniosek na papierowym formularzu oraz okazać swój dowód tożsamości. To może być paszport, ukraiński dowód lub zaświadczenie o przekroczeniu granicy. Jeżeli ktoś nie ma dokumentów, może podać swoje dane. Pod groźbą odpowiedzialności karnej – muszą być prawdziwe.

Należy także dołączyć fotografię. W wielu miastach samorządowcy wynajęli fotografów, którzy robią zdjęcia w punktach składania wniosków.

News4Media/fot. News4media

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.