Rząd przyjął projekt ustawy, która ma zatrzymać skokowe podwyżki ciepła. „Stary” system rekompensat zastąpi inny. Czy skuteczny? Jak to bywa w przypadku rządów PiS, dopiero czas pokaże.
Rząd przyjął wczoraj (wtorek 17 stycznia) projekt ustawy rekompensującej gwałtownie rosnące koszty ogrzewania. Nowe przepisy w założeniu mają ograniczyć podwyżki. Opłaty będą ustalane na podstawie cen z 30 września 2022 r. oraz maksymalnego, ustalonego w ustawie wzrostu.
Nowy system wsparcia obejmie gospodarstwa domowe i instytucje użyteczności publicznej, takie jak szpitale, szkoły czy przedszkola.
Dramat spółdzielców
Ten projekt ustawy to reakcja rządu PiS na problem opisany przez Wirtualną Polskę w artykule o finansowym dramacie spółdzielców, którym czynsze wzrosły o kilkadziesiąt proc. Ludziom, którzy nie mają pieniędzy na opłaty, zaczynają grozić eksmisje.
Dodatkowo samofinansowanie się spółdzielni opiera się na tym, że jeśli część osób nie zapłaci (bo np. nie będą mieli pieniędzy), to jeszcze więcej zapłacić będą musieli pozostali. Tymczasem rządzący przekonywali, że wzrost opłat za ciepło nie przekroczy 40 proc.
„Nie można pozwolić, aby w takiej sytuacji mieszkańcy pozostali bez wsparcia państwa. Liczę na to, że okres obowiązywania tarczy antyinflacyjnej w postaci obniżonej stawki VAT na ciepło zostanie wydłużony” – napisał Paweł Maj, prezydenta Puław, do premiera Mateusza Morawieckiego.
Podobny w treści list trafił również do Anny Moskwy, szefowej resortu środowiska i klimatu.
Powodem, dla którego samorządowiec je wysłał, są podwyżki za ogrzewanie. Chodzi o ciepło systemowe, czyli ogrzewanie domów i mieszkań z sieci ciepłowniczej. A te wynikają m.in. z opłat za 1 GJ ciepła, za zamówioną moc, przesył oraz VAT, który wrócił do poziomu 23 proc.
Ile przykładowo wyniesie podwyżka w Puławach. Szacunki wskazują na 80 proc. I to jest mało, bo w innych miastach będzie dużo drożej. Według wyliczeń Piotrkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej mieszkańcy Piotrkowa Trybunalskiego zapłacą teraz od 86 do 94 proc. więcej, a od maja – uwaga! – aż 200 procent.
W tej sytuacji rząd musiał szybko znaleźć rozwiązanie, które przeciwdziałałyby skokowym podwyżkom opłat za ciepło.
Tak (jeszcze) jest
W tym roku cena prądu została zamrożona na poziomie z 2022 roku. Nie oznaczało to jednak, że za energię nie zapłacimy więcej. Zgodnie z przepisami zamrożenie obowiązuje do określonych limitów rocznego zużycia:
– 2 megawatogodziny (MWh) rocznie dla gospodarstwa domowego,
– 2,6 MWh dla gospodarstw domowych z osobami z niepełnosprawnościami,
– 3 MWh w przypadku rodzin z Kartą Dużej Rodziny oraz rolników.
Powyżej tego zużycia obowiązuje limit ceny prądu na poziomie 693 zł za megawatogodzinę. Oznacza to podwyżkę o 18 procent.
Nie ma też niskiej stawki VAT stosowanej do energii elektrycznej i cieplnej. A ta wzrosła z 5 do 23 proc.
W przypadku samorządów oraz małych i średnich firm będzie stosowana cena maksymalna na poziomie 785 zł za MWh w odniesieniu do zużycia od 1 grudnia 2022 do 31 grudnia 2023 roku. Oznacza to podwyżkę o 35 proc., a w konsekwencji droższe usługi publiczne, a także usługi firm i produkowanych przez nie towarów.
Tak ma być wkrótce
Anna Moskwa, minister środowiska i klimatu na Twitterze: „Rząd przyjął dziś (wtorek 17 stycznia – red.) nowelizację ustawy, która mocniej ograniczy podwyżki cen ciepła dla obywateli (…) Liczymy teraz na szybkie procedowanie nowych przepisów przez Sejm”.
A te zakładają, że jeżeli w danym systemie ciepłowniczym nastąpi wzrost cen netto dostawy ciepła większy niż 40 proc. w stosunku do cen obowiązujących 30 września 2022 r., przedsiębiorstwa energetyczne otrzymają wyrównanie, żeby odbiorcy nie zostali obciążeni nadmiernymi kosztami ciepła.
„W ten sposób wzrost cen ciepła dla odbiorców na cele mieszkaniowe i użyteczności publicznej ulegnie dodatkowemu ograniczeniu do ustalonego poziomu, który będzie zależny od historycznych cen dostawy ciepła” – czytamy na stronie KPRM.
Maksymalna cena netto na ciepło dotyczy również limitu, który wynika ze średniej ceny wytwarzania ciepła z rekompensatą.
„Chodzi o to, aby nie doszło do nadmiernych wzrostów cen ciepła w tych lokalizacjach, w których podwyżki cen ciepła zaszły przed 30 września 2022 r. W takim przypadku w rozliczeniach z odbiorcami przedsiębiorstwo ciepłownicze będzie musiało wykorzystywać cenę, która jest korzystniejsza dla odbiorcy” – wyjaśnia rząd w komunikacie.
I dodaje: „Maksymalna cena netto dostawy ciepła ma obejmować wszystkie składniki kosztowe dostawy ciepła, które występują w danym systemie ciepłowniczym, w tym dotyczące wytwarzania oraz przesyłania ciepła”.
Prezes Urzędu Regulacji Energetyki do 10 dni od wejścia w życie ustawy obliczy i opublikuje maksymalną cenę netto dostawy ciepła, określoną odrębnie dla każdego przedsiębiorstwa energetycznego, które ma koncesję i prowadzi działalność gospodarczą związaną ze sprzedażą ciepła.
Nowe przepisy mają obowiązywać od 1 lutego do 21 grudnia 2023 roku.
News4Media/fot. KPRM
podpis pod zdjęcie
Anna Moskwa, szefowa resortu środowiska i klimatu