Stasi wierni lękają się

Pani Hanna ma 76 lat. Niegdyś (czyli jeszcze rok temu) chodziła na msze roratne, odprawiane ku czci Najświętszej Marii Panny. Uwielbiała je. – Dzieci przynosiły adwentowe lampiony, własnoręcznie zrobione – wspomina starsza pani. – Ksiądz zapalał roratkę, czyli świecę ku czci Matki Boskiej i odprawiał przy tych wszystkich światłach piękne nabożeństwo. W roku pandemii pani Hanna na roraty nie chodzi, podobnie jak wiele osób z jej pokolenia. Osłabiona wiekiem i chorobami po prostu boi się. – Na razie jakoś, dzięki Bogu, zaraza omija mnie – wzdycha. – Wychodzę z domu jak najrzadziej, a mszy słucham w radiu albo oglądam w telewizji. Tylko że to nie to! Brakuje mi nastroju, zapachu kadzidła, obecności znajomego księdza, towarzystwa znajomych. Czasami łamię się. Może pójdę? – myślę sobie. Może ten jeden raz się uda? Ale nie; mam jeszcze dla kogo żyć. Mam przecież wnuki. Jak ta zaraza minie, na pewno się spotkamy.

Trochę mniej świateł rozjaśnia adwentowe noce

Władze samorządowe, z trudem łatające spustoszone pandemią budżety, wyraźnie ograniczają wydatki na grudniową feerię świateł. – Wystrój świąteczny Kowar ograniczyliśmy do ulicy Władysława Jagiellończyka. Nie kupowaliśmy żadnych nowych ozdób. Pieniędzy w budżecie miasta jest mało i trzeba nimi gospodarować bardzo ostrożnie – krótko rzecz ujmuje burmistrz Elżbieta Zakrzewska. W Jeleniej Górze, jak zazwyczaj, stanęła na Placu Ratuszowym okazała, pięknie oświetlona choinka, a w pobliżu – promieniująca światłem bombka, pod którą można przejść. Pojawią się uliczne ozdoby wzdłuż ulic M. Konopnickiej i 1-go Maja oraz podświetlone motywy świąteczne przy większych skrzyżowaniach. Również Jeleniogórska Spółdzielnia Mieszkaniowa umiliła adwentowy czas mieszkańcom Zabobrza. Stanęło tam sporo ustrojonych światełkami choinek, a na latarniach błyszczą w grudniowym mroku świąteczne symbole.

„A najbardziej mi żal… adwentowych jarmarków”

Tak jeleniogórzanka Barbara, wielbicielka tych imprez, parafrazuje słowa piosenki „Kolorowe jarmarki”. W minionych latach zjeździła duże jarmarki europejskie. Była w Wiedniu, Berlinie, Pradze, no i oczywiście na tym najstarszym w Europie – odbywającym się od 1434 r. Jarmarku Struclowym w Dreźnie. W zeszłym roku drezdeńczycy oraz goście fetowali 585. edycję słynnego „Striezelmarkt” podkreślając, że odbywa się on nieprzerwanie. Cóż, w 2020 r. pandemia unicestwiła i ten rekord. – Ewa, nawet w wojna 30-letnia on był – rozpacza na skajpie, kalecząc polszczyznę, mój niemiecki szwagier Gunter. – Pandemia zrobić, że go nie ma. Koniec świata! Faktycznie, dreszcze przechodzą, kiedy się pomyśli o grudniowym Dreźnie bez świateł, tłumów gości, zapachu grzanego wina z goździkami, charakterystycznych kiosków, w których sprzedawcy oferowali wędliny, saksońskie rękodzieło, a także symbol miasta – tradycyjne ciasto struclowe, nadziewane musem jabłkowym, makiem lub bakaliami. W Dreźnie, oprócz najstarszego Jarmarku Struclowego, organizowano jeszcze rok czy dwa lata temu 10 innych jarmarków. Pandemiczna cisza panuje także na niegdysiejszych jarmarcznych placach Miśni, Goerlitz, Pragi, Wrocławia, Berlina… Władze Goerlitz starają się ukoić brak tradycyjnej imprezy większą niż w poprzednich latach ilością światełek w historycznym centrum miasta oraz trzema pięknie przystrojonymi, okazałymi choinkami. Organizatorzy jarmarku we Wrocławiu zachęcają do kupowania tradycyjnych kubeczków na grzane wino, z historyczną datą 2020 r., przez internet, a Jeleniogórskie Centrum Kultury, w porozumieniu z samorządem, zorganizowało cały jarmark… w internecie. Rozpoczął się 6 grudnia. Możemy się tam „wybrać” przy pomocy strony: jarmark.jeleniagora.pl Niestety, nie spotkamy znajomych. A przecież była to już tradycja, że jeleniogórzanie umawiali się na spotkania na miejscowym jarmarku lub w Pałacu Łomnica (tamtejsza impreza też została odwołana), składali sobie życzenia świąteczne, pogadywali spacerując, z kubkiem grzańca w ręku… Taką okazję, oczywiście z zachowaniem wszelkich pandemicznych restrykcji, zaoferuje od 18 do 23 grudnia Galeria Karkonoska przy ul. 1 Maja. Staną tam świąteczne stoiska z regionalnymi produktami.

Mniejszy ruch w sklepach

I to wyraźnie. Galerię Nowy Rynek we wtorkowe późne popołudnie odwiedzają nieliczni klienci. Ma się wrażenie, że jest ich mniej niż obsługi. Wchodzę do jednej z markowych perfumerii. – Mało klientów, słabe obroty – komentuje młoda sprzedawczyni. – Rok temu o tej porze było zatrzęsienie ludzi. I kupowali, nawet drogie produkty. Teraz nikt nie chce zestawu prezentowego za 219 zł czy najnowszych perfum Diora, też za kilka setek. Czy w weekendy jest lepiej? W soboty trochę więcej kupujących, ale raczej uciekają do sieciówek, Rossmana czy Hebe. Tam jest dużo taniej. Widać wyraźnie, że ludzie mają mało pieniędzy. – Nie stać mnie na rzeczy z markowych sklepów odzieżowych czy perfumerii. Zakupy spożywcze na święta też zrobię jak najtańsze – wzrusza ramionami Kamila, jedna z klientek Rossmana. – Mąż stracił pracę w gastronomii, pracuje dorywczo jako kurier. Praktycznie żyjemy z mojej pensji (rozmówczyni jest sekretarką w szkole) i 500 zł na dziecko. Mało. Święta będą skromne, prezenty też. A tu idzie nowy rok, podwyżki. Trzeba zacisnąć pasa. Święta – w małym gronie, w oddaleniu, w żałobie

Chociaż cała Polska zaśmiewała się, gdy władze wydały rozporządzenie, że na święta można przyjąć w prywatnym domu góra 5 osób oprócz domowników (dowcipy dotyczyły sposobów egzekwowania tej restrykcji), im bliżej świąt, tym bardziej miny wydłużają się. Boże Narodzenie 2020 r. wiele osób spędzi w maleńkich kręgach rodzinnych, a niektórzy – w samotności. Przede wszystkim ci, których dzieci i wnuki mieszkają za granicą. Do tej grupy należą państwo Kowalscy z Jeleniej Góry: – Syn i córka od lat w Anglii, ale na każde Boże Narodzenie przyjeżdżali – rozpamiętuje pani Anna. – W domu gwar, zamieszanie, no bo młodzi mają po dwójce dzieci; słowem: pełna chata. Do wigilijnego stołu zasiadały cztery pokolenia, bo żyje jeszcze teściowa, 90-latka. A w tym roku? Święta na troje osób. Będzie cicho i pusto. Dobrze, że jest internet i skajp. Już się umawiamy, że w ten sposób spędzimy wigilijną wieczerzę. Dziwaczne to, ale cóż – takie czasy. Najsmutniejsze Boże Narodzenie czeka tych, którzy są w żałobie. Druga, październikowo-listopadowa fala pandemii boleśnie doświadczyła wiele rodzin w Jeleniej Górze i okolicy. Pamięć o zmarłych bliskich towarzyszyć im będzie w ten świąteczny czas. I puste miejsce przy stole…

Tekst ukazał się w 50 numerze NJ z 15.12.2020r

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.