Chęć szybkiego zarobku sprzyja przekrętom ubezpieczeniowym. Firmy, żeby zrekompensować sobie straty, podnoszą składki. Skutek? Za oszustów płaci każdy kierowca.
Z raportu Polskiej Izby Ubezpieczeń wynika, że w 2020 roku w Polsce doszło do ponad 23 tys. przestępstw ubezpieczeniowych. Ich łączna wartość wyniosła około 400 mln zł. Znaczna część z nich dotyczyła szkód komunikacyjnych. Rok później wykryto ponad 25 tys. przypadków wyłudzeń odszkodowań (świadczeń ubezpieczeniowych) i udaremniono próby oszustw na około 442 mln zł.
Metoda „na stłuczkę” – prawdziwą i udawaną
Zestawienie najpopularniejszych sposobów oszukiwania ubezpieczycieli otwiera metoda „na stłuczkę”. Zwykle jest ona wynikiem umyślnego działania obu kierowców pozostających w zmowie. Udowodnienie, że kolizja była zaplanowana, bywa bardzo trudne dla towarzystwa ubezpieczeniowego. Po wypłacie odszkodowania kierowcy dzielą się pieniędzmi zgodnie ze swoimi ustaleniami.
Większą pomysłowością wykazują się ci informujący ubezpieczyciela o stłuczce, której nie było. Dowodem rzekomej kolizji jest zniszczony samochód – tyle że uszkodzenia w rzeczywistości powstały w innych okolicznościach. Zmowa z kierowcą – który weźmie na siebie winę za sfingowaną kraksę – otworzy drogę do wyłudzenia odszkodowania.
Fikcyjna kradzież samochodu
Ten scenariusz kusi zwłaszcza właścicieli droższych pojazdów. Najpierw wykupują oni autocasco, a potem udają, że skradziono im auto. Tak naprawdę ukrywają samochód lub sprzedają go na części.
Sposób „na wichurę i złamane drzewo”
Niekiedy naciągaczom pomaga… pogoda. Metoda „na wichurę i złamane drzewo” polega na samodzielnym uszkodzeniu pojazdu, a potem zgłoszeniu szkody jako powstałej w wyniku niesprzyjających warunków atmosferycznych.
Zawyżenie wartości szkody
Niektórzy decydują się na samodzielne pogłębienie zniszczeń. Powiększenie uszkodzeń prowadzi do zawyżenia wartości szkody, a w efekcie większej rekompensaty. Wystarczy stłuc szyby i pourywać lusterka, by odszkodowanie było wyższe.
Wyłudzenie przez warsztat
Sytuacja, w której warsztat za serwis pojazdu rozlicza się bezpośrednio z ubezpieczycielem, to szansa dla nierzetelnych mechaników. Mogą oni zażądać zapłaty za naprawy, których nie wykonali.
Bat na naciągaczy
Towarzystwa ubezpieczeniowe, chroniąc się przed kreatywnością kierowców i mechaników, korzystają z pomocy rzeczoznawców i wyrywkowo sprawdzają uczciwość warsztatów. Żeby zrekompensować sobie ewentualne straty, podnoszą składki, w wyniku czego za OC i AC wszyscy płacimy więcej.
Na szczęście najnowsza technologia pozwala lepiej radzić sobie z drogowymi oszustami. Przed ich procederem w wielu przypadkach ochroni nas kamerka samochodowa, która zarejestruje przebieg zdarzenia. Nagranie położy kres manipulacjom naciągacza.