– Gdyby miał pan jednym słowem określić tegoroczny budżet Dolnego Śląska, to jakie by to było słowo? „Ryzykowny”, „kompromisowy”…

– Przede wszystkim rozwojowy. Jeżeli popatrzymy na liczbę inwestycji, jakie zaplanowaliśmy w tym budżecie, śmiało można powiedzieć, że jest nastawiony na rozwój. Chcemy utrzymać pozycję Dolnego Śląska, jaką sobie wypracowaliśmy, a jest on liderem nie tylko w Polsce – jesteśmy też na szóstym miejscu spośród 280 regionów Unii Europejskiej, jeżeli chodzi o dynamikę rozwoju gospodarczego. To ewidentna zasługa wszystkich Dolnoślązaków i samorządów wszystkich szczebli, przedsiębiorców. To także nauka, trzeci sektor… Wszyscy pracujemy na ten sukces.

– Parę tygodni temu na zmodernizowanej linii z Wrocławia do Jelcza-Laskowic po 20 latach ponownie zaczęły kursować pociągi, tym razem Dolnośląskich Kolei Aglomeracyjnych. To pierwsze połączenie aglomeracyjne w regionie, które powołano z pańskiej inicjatywy. Z jakich innych inwestycji będą mogli się wkrótce cieszyć mieszkańcy Dolnego Śląska?

– Naszymi priorytetami są ewidentnie zdrowie i transport, bo o rozwoju poszczególnych obszarów decyduje dostępność transportowa, czyli to, czy będzie można w sposób szybki i bezpieczny dowieźć surowce, półprodukty, a wywieźć gotowy produkt. Niemniej istotna jest kwestia transportu dostępnego dla mieszkańców. Obserwujemy bowiem, że ludzie docierają do pracy z coraz większych odległości. Stąd nasza determinacja w przejmowaniu linii kolejowych, zazwyczaj od dawna nieczynnych, rewitalizacji ich i uruchamianiu przewozów. To jest oczywiście powiązane z zakupem taboru kolejowego. To także kwestie obwodnic i poprawy bezpieczeństwa na drogach. Przyjęliśmy niedawno Dolnośląski Ład, w którym zawarliśmy ważne inwestycje do zrealizowania na Dolnym Śląsku. Mowa o autostradzie, czyli o modernizacji A4, ale także o drogach S3, S5, S8, o drogach wojewódzkich, powiatowych i gminnych. W tym dokumencie również pokazujemy źródła finansowania tego wszystkiego: nie tylko z budżetu województwa, nie tylko z budżetu dawnego RPO – teraz to Fundusze Europejskie dla Dolnego Śląska – ale również z Programu Fundusze Europejskie na Infrastrukturę, Klimat, Środowisko. Do tego mamy oczywiście Polski Ład, Krajowy Program Odbudowy, rządowy Program Budowy Dróg Lokalnych. Chcemy skoncentrować te wszystkie działania, aby móc razem więcej zrobić. We współpracy z poszczególnymi samorządami, ale również w korelacji z zamierzeniami rządowymi.

– Niedawno urząd marszałkowski pochwalił się, że zamierza zrewitalizować linię kolejową, która docelowo pozwoli dotrzeć koleją z Wrocławia do Karpacza.

– Tak, Dolnośląska Służba Dróg i Kolei już ogłosiła przetarg na rewitalizację fragmentu linii kolejowej 308 z Jeleniej Góry do Mysłakowic. Remont tego odcinka otwiera możliwości powrotu pociągów do Karpacza, ponieważ to właśnie w Mysłakowicach linia 340 zaczyna swój bieg w kierunku miasta u stóp Śnieżki. Ten odcinek liczy prawie 10 km. Na jego rewitalizację otrzymaliśmy jako samorząd województwa ponad 21 mln zł z Polskiego Ładu. Przejmowanie i uruchamianie kolejnych tras ma dla nas ogromne znaczenie w walce z wykluczeniem komunikacyjnym w różnych częściach województwa, ale ma również pozytywny wpływ na rozwój turystyki w regionie. Już wkrótce kolej pasażerska po ponad 20 latach wróci do Karpacza – tak jak obiecaliśmy.

– A ile czasu potrzeba, aby ocenić rentowność takiego przedsięwzięcia i sprawdzić, ile osób zechce z tego realnie skorzystać?

– Proces powrotu ludzi do pociągów chwilę trwa. Myślę, że potrzeba około pół roku, aby mieszkańcy ewidentnie ocenili korzyści płynące z nowego połączenia. Jeżeli popatrzymy na przykład na trasę Leśnica-Wrocław, to nie ma innego takiego środka lokomocji, którym w ciągu 15 minut dojedziemy na Dworzec Główny. I tramwajami, i samochodem zajmie to około godziny. Stąd też ogromna potrzeba budowy Kolei Aglomeracyjnych, choć to nie jest nasze zadanie. Ta kolej jednak nosi znamiona kolei metropolitalnej, więc chcielibyśmy pomóc samorządom w jej tworzeniu. Przewozy pasażerskie na terenie województwa dolnośląskiego realizują Koleje Dolnośląskie, ale i Przewozy Regionalne. Jako województwo dopłacamy w 2022 roku ponad 200 mln zł do tych dwóch przewoźników, choć wciąż jest mała świadomość pasażerów, że kupując bilet na pociąg, to on już jest w połowie dotowany przez województwo. W tych nowych umowach, które są namiastką kolei aglomeracyjnych, jak właśnie przy trasie do Jelcza-Laskowic, wchodzimy w porozumienia z samorządami. Tu chciałbym im podziękować za to, że widzą potrzebę uruchamiania takich linii.

– Pozostając w temacie transportu, powiedzmy coś optymistycznego o Cyklostradzie, o której mówi się i pisze od lat. Oczywiście idea budowy ścieżek rowerowych jest jak najbardziej pozytywna i pożądana, ale na razie są one tworzone fragmentarycznie. Kiedy będzie można przejechać pierwszym odcinkiem 100 km bez przerw, od początku do końca jedną porządną ścieżką rowerową?

– Na pewno będziemy musieli zmieścić się w perspektywie okresu programowania, czyli w latach 2021-2027, bo wiele tych odcinków będzie finansowanych z nowego Regionalnego Programu Operacyjnego, czyli obecnie z Funduszy Europejskich dla Dolnego Śląska. Nie podam konkretnej daty, bo jeszcze nie mamy zatwierdzonego naszego nowego budżetu unijnego. Miało to być w zeszłym roku, potem w styczniu, teraz widać, że program podpisany będzie w czerwcu. Potem mamy przetargi i wykonawstwo, co też wpłynie na termin, więc deklarowanie konkretnej daty nie jest możliwe. Pierwsze odcinki powinny być oddane w 2023 roku. Przypomnę, że Cyklostrada Dolnośląska to sieć ponad 2 tys. km, dostępna dla wszystkich Dolnoślązaków, nie tylko dla wybranej części regionu, bo nikogo nie wykluczamy. Chcemy zrównoważonego rozwoju wszystkich części województwa – przeciwdziałamy marginalizacji. Dolny Śląsk jako jeden z pierwszych regionów w Polsce podjął temat dróg rowerowych w sposób tak kompleksowy.

– Mówił pan przed chwilą o Dolnośląskim Ładzie. Ja spytam o Polski Ład w kontekście budżetów samorządów. Pytaliśmy o to kilku burmistrzów i wójtów. Ci, którzy są w opozycji do rządu, kontestują i krytykują, bo będą mieli mniej. Ci, którzy są jakoś powiązani z PiS, wyliczają matematycznie, bo inaczej się nie da, że z podatków będzie mniej, ale zakładają, że Polski Ład dołoży im z nawiązką.

– Jeżeli chodzi o samorząd wojewódzki, to w tej chwili nie widzimy uszczerbku na dochodach. Nie ma negatywnego wpływu na budżet. Liczymy też, że z Polskiego Ładu otrzymamy środki na inwestycje, np. na obwodnicę Bolesławca czy na mosty.

– Użył pan kluczowych słów „liczymy, że otrzymamy”. Jak pan ocenia to, że zabiera się samorządom część pieniędzy z podatków, aby dołożyć potem w ramach rządowych programów. Czy to nie ogranicza samorządności jako takiej?

– Z jednej strony samorządy, ale nie wszystkie, będą teraz mogły realizować większe zadania. Z drugiej strony – faktycznie zaprzecza to idei samorządności. To samorząd powinien mieć pieniądze we własnym budżecie i decydować, na co je wydać. Żeby więc znów nie było tak, że to „góra” wie lepiej, na czym nam „na dole” zależy. Jestem głęboko przywiązany do idei samorządności, więc wszelkie działania ograniczające samorząd uważam za naganne.

– Czyli podpisałby się pan pod twierdzeniem, że Polski Ład to mniej samorządu niż jeszcze parę lat temu?

– W przypadku województwa dolnośląskiego nie widzę uszczerbku w dochodach samorządu.

– Ale taki uszczerbek widzą burmistrzowie np. Jelcza-Laskowic czy Oławy, licząc, że Polski Ład im dołoży, aby było tyle, co było, albo i więcej.

– Faktycznie wprowadzono tutaj element uznaniowości, a to nie jest dobre. Rzeczywiście w tej chwili jest próba ograniczenia władztwa samorządu. I z tym się nie zgadzam. Zaproponowana ustawa oświatowa, ograniczająca wpływ samorządu na wybór dyrektora, to też nie jest krok w dobrym kierunku. Bo to samorząd głównie utrzymuje i finansuje szkoły, więc powinien mieć większy wpływ na to, co w szkołach się dzieje. Nie umniejszam tu absolutnie roli nadzoru pedagogicznego, czyli kuratorium. Uważam jednak, że samorządy muszą mieć duży wpływ na to, co w szkołach się dzieje, a to zaczyna być ograniczane.

– Tutaj, jak widzę, nie po drodze panu z rządzącymi Polską?

– Absolutnie nie.

– Czy to w jakiś sposób przekłada się na pracę w koalicji rządzącej Dolnym Śląskiem?

– Koalicja Bezpartyjnych Samorządowców z PiS powstała po to, aby realizować ambicje Dolnoślązaków, jeżeli chodzi o rozwój regionu. I dla Dolnego Śląska ta koalicja naprawdę jest dobra. Wiele inwestycji, które wspólnie realizujemy, to jest zasługa właśnie dobrej współpracy w ramach koalicji. Choćby kwestia związana z budową Dolnośląskiego Centrum Onkologii czy kwestia inwestycji drogowych. Natomiast jeżeli chodzi o podejście do praworządności, do samorządu, do Konstytucji, to niejednokrotnie dawaliśmy temu wyraz, podejmując różne stanowiska wraz z opozycją.

– Rozumiem, że z tego powodu koalicja nie trzeszczy?

– Zawsze jest to jakiś element nieporozumień, ale tworząc koalicję wyraźnie mówiliśmy, że jest ona dobra dla Dolnego Śląska i tak możemy zdynamizować jego rozwój. Mówiliśmy też wyraźnie, że jeżeli w niektórych kwestiach będziemy się różnić, to będziemy to wskazywać otwarcie.

– Co z powiatowymi szpitalami. Będą przejmowane przez te większe, aby jakość usług się zwiększała?

– Na pewno potrzebujemy reformy służby zdrowia, do której od lat przymierzały się kolejne rządy, i to nie tylko PiS, ale i poprzednie, tylko jakoś nie ma na tyle odważnego, aby tę reformę przeprowadzić.

– Niedawno była konsolidacja szpitali w Trzebnicy i Żmigrodzie, aby jakoś ratować sytuację.

– Pewnie nie unikniemy konsolidacji szpitali. Jeżeli chcemy utrzymać bardzo wysoki poziom, to po pierwsze – tych specjalistów jest ograniczona liczba, jak w każdym zawodzie. Po drugie – wysoko specjalistyczny sprzęt jest coraz droższy, a jeżeli go kupujemy i on ma być wykorzystywany w 30%, to jest to marnotrawstwo środków publicznych. Dlatego też zdecydowaliśmy się na budowę Nowego Szpitala Onkologiczno-Pulmonologiczno-Hematologicznego, który powstaje z połączenia Dolnośląskiego Centrum Onkologii, Dolnośląskiego Centrum Chorób Płuc i Dolnośląskiego Centrum Transplantacji Komórkowej. Chcemy, aby była tam wysoko wykwalifikowana kadra i najlepszy sprzęt, aby Dolnoślązacy mieli usługę na najwyższym poziomie.

– Jak oceniłby pan ubiegły, pandemiczny rok, dla Dolnego Śląska?

– Na pewno był niezwykle trudny, ale samorząd województwa zrobił wszystko, aby złagodzić skutki pandemii. Przeznaczyliśmy ogromne kwoty na pomoc szpitalom, i to nie tylko wojewódzkim, ale i powiatowym czy niepublicznym. Około miliarda złotych przeznaczyliśmy na wsparcie dla przedsiębiorców. Zrobiliśmy wiele, aby nie rezygnować z inwestycji w trudnym czasie, by przedsiębiorcy mogli funkcjonować, a ludzi mieli pracę. Inwestycje, które zaplanowaliśmy, to zrealizowaliśmy albo są w trakcie realizacji. Nie ma jakichś wielkich przesunięć w czasie, chociaż siłą rzeczy zdarzają się ze względu na warunki zewnętrzne, a także z powodu wzrostu cen. W tej chwili mogą nałożyć się dwie rzeczy – pierwsza, czyli podwyżka związana z podniesieniem cen energii, i druga – duża podaż pieniędzy, bo kiedy ruszy nowy budżet unijny i te inwestycje, które już są wskazane w Polskim Ładzie, może być duży problem z wykonawstwem.

Tak, to był niezwykle trudny rok dla wszystkich, pandemia dotknęła praktycznie każdą rodzinę na Dolnym Śląsku. Wszyscy stawiamy jej czoła. Jako samorządowiec skupiam się na pracy na rzecz regionu i z optymizmem patrzę w przyszłość.

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.