Jeleniogórscy miłośnicy Melpomeny nie mieli ostatnio wielu okazji, aby oglądać Małgorzatę Osiej Gadzinę na teatralnej scenie. Na scenie Teatru Norwida, oczywiście, bowiem jakoś tak się ułożyło, że nie występuje ona w jego najnowszych spektaklach. Nie znaczy to jednak że aktorka w zaciszu domowym czeka na lepsze czasy. O, nie!
Ona sama sobie te lepsze czasy stwarza. A że jest osobą energiczną, twórczą, pełną temperamentu i pomysłów, udało się jej zrealizować kilka projektów – za jeden z nich, realizowany w Internecie, otrzymała w 2020 roku Srebrny Kluczyk kategorii „wydarzenie kulturalne sezonu”. Kapituła doceniła działalność aktorki w dobie koronawirusa, nagradzając ją „za przesuwanie granic twórczej ekspresji w nowej przestrzeni podczas realizacji internetowego projektu „Norwid w domu” Teatru im. Cypriana Kamila Norwida w Jeleniej Górze”. Swoje projekty Małgorzata Osiej Gadzina przygotowuje także we współpracy z Otwartą Papiernią (np. pamiętny antyhejtowy spektakl „Na propsie”), nic więc dziwnego, że na premierę swojego koncertu „Osiej o Osieckiej” widzów zaprosiła właśnie na ul. Kilińskiego 11. Tak więc 30 lipca o godzinie 19.00 spore grono miłośników twórczości Osieckiej zebrało się w przyjaznej sali Otwartej Papierni, aby wysłuchać dobrze znanych i tych mniej znanych piosenek kultowej poetki. A że w Polsce na muzyce, albo raczej na piosenkach znają się wszyscy (chociaż ostatnio lepiej znają się na szczepionkach), a Osiecka jest niezmiennie bardzo popularna i mnożą się wykonania jej utworów, przed aktorką stanęło nie lada wyzwanie. Chociaż właściwie sama przed tym wyzwaniem stanęła, jak przed lustrem. Zdecydowała się na zadanie trudne i ryzykowne, bo wielbiciele Osieckiej mają utrwaloną ulubioną wersję jej piosenek i tę uważają za jedyną najwłaściwszą i raczej nie dadzą się przekonać do żadnego innego wykonania.
Trochę ponadgodzinny koncert, od pierwszej piosenki („Kokaina”), jest dla widzów podróżą w znane – bo wszystkie te piosenki pamiętamy – jedne lepiej, inne gorzej – mamy je w uszach, śpiewane przez Rodowicz, Przybylską, Krystynę Sienkiewicz i wiele późniejszych wykonawczyń na różnych festiwalach, przeglądach, konkursach. Ale Małgorzata Osiej Gadzina znalazła swój sposób śpiewania. Jest aktorką, więc bazą do stworzenia osobistego wykonania każdej z nich, jest tekst. Na nim się skupia, z niego buduje nastrój i interpretację, dlatego na przykład niespodziewanie kameralnie brzmi doskonale znana „Niech żyje bal”, czy „Małgośka”, a bogactwem nastrojów zaskakuje brawurowe wykonanie „Biednego badyliszcza”.
Piosenki ułożone są chronologicznie – od najstarszych do coraz nowszych.
– Rozumiem Osiecką, ale nie oceniam. – mówi Małgorzata Osiej Gadzina. Pracowaliśmy 3 miesiące – to, jak uważam, jest bardzo szybko, jak na aranżację, bo jest tu wszystko: rocka trochę, blues, funky, jazz, samba, bossa nova. Jest tego dużo. Już wcześniej myślałam o Osieckiej i parę osób mnie namawiało na Osiecką. Ja się mocno zastanawiałam nad nią, bo wydawało mi się, że te piosenki przez interpretację czasem stają się powierzchowne, jak np. „Niech żyje bal”. Niektóre teksty są powalające, niektóre są średnie.
Od samego początku zrobiliśmy wszystko sami. Mam to szczęście, że mój mąż jest muzykiem i on był naszym kierownikiem muzycznym. Ja napisałam scenariusz i wybrałam piosenki. Chciałam po lockdownie coś takiego zrobić, co będzie blisko ludzi. Mam w sobie taką czułość (Osiecka też powiedziała, że czuje czułość do ludzi), ja też poczułam, że chciałabym bliskości drugiego człowieka po tej pandemii. Myślę, że te teksty są na tyle uniwersalne, że jednemu się spodoba „Małgośka”, drugiemu „Badyliszcze”, jeszcze innemu „że się knajpa kiwa i idziemy na piwko”. Osiecka tak pisała teksty piosenek, jak Szekspir swoje sztuki: dla plebsu, dla mieszczaństwa, dla inteligencji.
„Osiej o Osieckiej” to kameralny teatrzyk z piosenkami. Słyszymy znane przeboje na nowo znakomicie zaaranżowane w niebanalnym wykonaniu – małe etiudki z muzyką. Aktorka nie epatuje siłą głosu (chociaż ją ma) ani wariacjami interpretacyjnymi. Słyszymy natomiast, o czym nam albo do nas śpiewa. Towarzyszą jej świetni muzycy pod kierunkiem Tomasza Gadziny (instrumenty klawiszowe): Maks Wieczorek (gitara), Łukasz Schmidt (gitara basowa), Mateusz Wójcik (akordeon).
Warto posłuchać.
Urszula Liksztet
1 Komentarz
Co robi władca gdy traci popularność a brak kasy na kupienie ludu?
Wywołuje wojnę.
Tak tworzy jedność i patriotyzm którego sam staje się symbolem.
Dlatego odpowiedzią na operacje „śluza” jest operacja „płot”. Straszenie obcym zawsze działa.
Z bezbronnymi łatwo wygrać wojnę.
PŁOT to:
płotrzeba bezpieczeństwa
płotwierdzenie granic
płotstawa obronności
płotencjał militarny
…
no i nasza kasa wrzucona w… PŁOTO!