Minęło już prawie sześć lat od Jego niespodziewanej śmierci. Przegrał walkę z chorobą, odszedł przedwcześnie, 29 maja 2017 roku. Miał w sobie jeszcze tyle energii i pomysłów na wytwarzanie nowych substancji aktywnych ułatwiających ludziom walkę z chorobami. Znakomity chemik i pracownik naukowy, człowiek niezwykle skromny, ciekawy i inteligentny, który swoimi wynalazkami przyniósł chwałę Jeleniogórskim Zakładom Farmaceutycznym „Polfa”, potem „Jelfa” i miastu Jelenia Góra. Gdy inni przekroczyli już Rubikon życia i tęsknili do spokoju, Janek (tak zwracali się do Niego koledzy, przyjaciele i znajomi), tworzył nowe rzeczy, ufny we własną potęgę twórczą. Jego badawcza pasja nie miała metryki. Zawsze z młodzieńczą fascynacją mówił o przyszłości.

Podczas nauki w częstochowskim liceum interesował się sportem i chemią. Ojciec lekarz odradził synowi zdawanie egzaminów wstępnych na Akademię Wychowania Fizycznego. Janek wyjechał do Wrocławia, gdzie ukończył chemię na Uniwersytecie Wrocławskim. Po studiach na wiele lat związał się z jeleniogórską „Polfą”. Pracę rozpoczął na Wydziale Organopreparatów jako mistrz. Praca badawcza okazała się być Jego przeznaczeniem, gdy został przeniesiony do Zakładowego Laboratorium Badawczego. Jako specjalista technolog w Pracowni Organopreparatów zajmował się otrzymywaniem substancji aktywnych z narządów zwierzęcych. Ciągle notował pasmo zawodowych sukcesów.

-Janek był autorem lub współautorem wielu opracowań naukowych, kilkudziesięciu wynalazków, w tym kilkunastu patentów. Szczególnie znaczącym było otrzymywanie traskolanu (inhibitora trypsyny) z płuc wołowych. Ten wynalazek przez wiele lat przynosił istotne korzyści i sławę „Polfie”. Firma wykorzystywała też inne patenty mojego przyjaciela, z którym wspólnie przepracowałem 35 lat – mówi Dariusz Pietrzykowski i dodaje: – Janek zasłynął opracowaniem sposobu otrzymywania preparatu TFX o działaniu immunologicznym z grasicy cielęcej. Nazwę TFX (Thymus Factor X) nadał prof. Julian Aleksandrowicz. To był szczęśliwy traf, że pracę nad tym tematem powierzono właśnie Janowi Czarneckiemu – najlepszemu w Polsce specjaliście od otrzymywania substancji aktywnych z narządów zwierzęcych. Poza tym Janek miał jeszcze jedną bardzo ważną cechę charakteru, był entuzjastą tego, co robił. Dzięki temu opracował technologię preparatu TFX o bardzo wysokiej aktywności i jakości. Opatentowano go w 1981 roku. Był to jeden z niewielu polskich patentów dotyczących otrzymywania substancji leczniczych zastosowanych w produkcji.

„Na początku lat 70-tych XX wieku dr Czarnecki wprowadził Polske do ekskluzywnego klubu państw produkujących hormon grasicy obok USA, Francji, Niemiec i Izraela. TFX, którego koncepcja zrodziła się jako kontynuacja przeszczepów grasic miastenicznych u chorych z różnymi zaburzeniami odporności, stanowi oryginalny wkład do polskiej nauki i medycyny. W prowadzonych w latach 80 – tych badaniach klinicznych w wielu uniwersyteckich ośrodkach medycznych Polski, wiele tysięcy pacjentów z wrodzonymi jak i nabytymi zespołami zaburzeń odporności, mogło skorzystać z dobrodziejstwa immunoterapii preparatem TFX uzyskując poprawę stanu klinicznego, zmniejszenie częstości nawrotów chorobowych i poprawę jakości życia” – napisali w nekrologu dr Barbara Dąbrowska z Warszawy i prof. Aleksander Skotnicki z Krakowa.

Po latach spędzonych w zakładach „Polfa”, później w niemieckiej firmie farmaceutycznej Biofactor, zamiast wieść wygodne życie emeryta, dr Jan Czarnecki oszczędności swojego życia zainwestował w prywatną firmę badawczo – wytwórczą FinePharm. W części odkupionej od jeleniogórskiej „Jelfy” przemysłowo wykorzystywała rodzime i prekursorskie na świecie biotechnologie. FinePharm produkował bardzo specyficzne, unikatowe leki wymagające zaawansowanych technologii, których idea mocno wyprzedzała stan wiedzy i przygotowań rynku.

Janek aktywnie uczestniczył w działalności Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Tymoterapii im. prof. Jeremiego Czaplickiego z siedzibą w Lubinie. Powstało z Jego inicjatywy w 1994 roku. Janek był honorowym członkiem i wieloletnim sponsorem Stowarzyszenia. Swoją olbrzymią wiedzą o roli i funkcji grasicy chętnie dzielił się podczas sympozjów i kongresów naukowych organizowanych przez Stowarzyszenie. Nadal z powodzeniem propaguje ono ideę praktycznego stosowania immunokorekcyjnej terapii.

– Aktualnie główne wskazania do stosowania TFX dotyczą schorzeń związanych z niedoborem immunologicznym, stymulacją układu odpornościowego w chorobach nowotworowych, przewlekłym, agresywnym zapaleniu wątroby, niektórych chorobach mózgu i rdzenia kręgowego, np. udary mózgu, wczesny okres stwardnienia zanikowego bocznego, reumatoidalne zapalenie stawów, wtórne zaburzenia procesu powstawania i różnicowania się komórek krwi, a także w zaburzeniach polekowych lub po naświetleniach promieniami rtg – wymienia prezes lubińskiego Stowarzyszenia Zdzisław Kłęski.

Życie dr Jana Czarneckiego nie ograniczało się tylko do pracy zawodowej i badań. Lubił czytać książki, zwłaszcza popularno – naukowe i biograficzne. Lubił dyskutować o historii, religiach, teoriach powstania świata, ewolucji i kosmosie. Dyskusje i rozmowy z Jankiem nieraz przybierały „aktywne formy”. Przyjaciele lubi się z Nim spierać. W każdej dyskusji było coś kreatywnego, wzbogacającego o coś dobrego. Fenomenalny rozmówca, który nigdy nie dawał nikomu odczuć, że jest lepszy, mądrzejszy…

Janek mówił: – „Rzecz w tym, że jak przestanę myśleć i interesować się tym, co wokół, to mnie nie ma. Na wegetację nie mam chęci. Myśleć, to znaczy poszukiwać, rozumieć”. Tak podczas jednej z naszych rozmów uzasadniał swoją ustawiczną żarliwość doświadczania świata.

Janek interesował się sportem nie tylko jako kibic. W młodości grał w siatkówkę, lubił biegać na nartach, startował w Biegu Piastów, jeździł na rowerze. Sponsorował jeleniogórskie żeńskie drużyny koszykówki i piłki ręcznej z najwyższej w kraju klasy rozgrywkowej.

Bardzo rodzinny. Mama, dzieci, wnuki były dla Niego najważniejsze. Pierwszą żonę Celinę poznał jeszcze na studiach. Ich córka Iwona, z której był bardzo dumny, jest doktorem nauk medycznych, mieszka i pracuje we Wrocławiu. Najstarszy wnuk Janka, Filip odziedziczył po dziadku zainteresowanie biotechnologią, pracował w Jego firmie, aktualnie pisze pracę doktorską. Wnuczka Sonia po ukończeniu studiów otworzyła w Poznaniu gabinet rehabilitacji. Najmłodszy wnuk Gustaw jest uczniem szkoły podstawowej. Ostatnie dwadzieścia lat życia dr Jan Czarnecki spędził ze swoją drugą żoną Małgosią, którą poznał w „Jelfie”. Ich syn Jasiek junior uczy się w cieplickim Liceum Ogólnokształcącym im. C. K. Norwida. Chce studiować biotechnologię. Janek był z niego bardzo dumny, uczestniczył w życiu szkolnym i sportowym syna.

-Tato zawsze starał się z mojego życia łączyć fakty, zapamiętywać, by później opowiadać mi, jak najwięcej historii z mojego życia widzianych Jego oczyma i sytuować je na tle wydarzeń na świecie. Od najmłodszych lat budowało to we mnie poczucie, że jestem przez Niego niesamowicie kochany i stanowię nierozerwalną część życia taty. Uczył mnie też, aby słuchać ludzi. Do dzisiaj pamiętam Jego ciekawość drugiego człowieka. Spontanicznie nawiązana rozmowa potrafiła przeciągnąć się do kilku godzin. Tato proponował mi uprawianie różnych dyscyplin sportu. Zaczęło się łucznictwa, potem trenowałem karate, koszykówkę i lekk a atletykę. Na większości moich meczów siedział na trybunach i kibicował. Potem w domu prezentował mi swoistą analizę gry i zachęcał do innych zagrań. Był wzruszony i szczęśliwy, gdy zajął pierwsze miejsce w biegu na 100 metrów w finale dolnośląskim we Wrocławiu – wspomina Jan junior Czarnecki.

-Odszedł od nas, jest już po drugiej stronie, ale póki pamięć o Nim będzie żywa – będzie pośród nas. Janku, w sercach rodziny i przyjaciół będziesz żył wiecznie – zapewniają najbliżsi, krewni, koledzy, znajomi i wieloletni przyjaciele z różnych stron Polski.

– Drogi Janku, mamy nadzieję, że współpracownicy oraz następcy

będą kontynuować Twoje dzieło dla dobra polskiej medycyny, ogromnej rzeszy pacjentów cierpiących i przedwcześnie umierających z powodu chorób, w których rozwoju zaburzenia grasiczozależnej odporności odgrywają ważną rolę – mówią dr Barbara Dąbrowska i prof. Aleksander Skotnicki.

Henryk Stobiecki

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.