Nie afiszując się i na ile to możliwe anonimowo starają się pomagać walczącej z najeźdźcą Ukrainie zapaleńcy z SDA. Szkolą przebywających w Polsce Ukraińców, którzy zamierzają wracać do kraju, by bronić ojczyzny, zdobyli pieniądze się na przygotowanie ambulansu medycznego, który trafi na front.
SDA to szkoła survivalowa prowadząca szkolenia m.in. na naszym terenie. Jednym z instruktorów jest Bartek z Wojcieszowa, który opowiada o działaniach na rzecz walczącego sąsiada. I już na wstępie zastrzega „raczej bez twarzy i bez nazwisk”.
– Zaczęło się od tego, że po wybuchu wojny zgłosiła się do nas duża grupa przebywających w Polsce Ukraińców, którzy chcieli wracać do kraju, bronić ojczyzny. Mieli świadomość, że w kwestiach survivalowych, militarnych są zupełnie zieloni, a na miejscu chcieli być już gotowi do walki. Oczywiście podjęliśmy się przeszkolenia ich, ale kluczowe znaczenie dla naszych dalszych działań miało to, że wśród zgłaszających się był Sasza. Wyjątkowo zdeterminowany, chciał odbyć cały kurs w dwa tygodnie. Skończył go, wrócił na Ukrainę i trafił na południowy front, jako medyk. Ostatnio został ranny i przechodzi teraz rehabilitację. Istotne, że mocno się zaprzyjaźniliśmy z nim podczas szkolenia i cały czas utrzymujemy kontakt. To on przekazuje nam, co jest najbardziej potrzebne i jak możemy pomóc. Z inspiracji Saszy przygotowaliśmy profesjonalne pakiety medyczne, które trafiły do jego oddziału. Potem były kolejne zbiórki na wyżywienie dla żołnierzy, na sprzęt, m.in. na hełmy. Potem Sasza opowiedział o zniszczonym przez „orki” ambulansie ratunkowym. Oczywiście od razu zaczęliśmy zbierać na karetkę dla Saszy.
Udało się zebrać środki na zakup terenówki nissan patrol z napędem na cztery koła. Kolejny miesiąc trwało przygotowanie auta do warunków bojowych. Został przemalowany, zabezpieczony stalą hardoksową, wnętrze wyłożono kocami balistycznymi, auto podniesiono i wzmocniono zawieszenie, zamontowano wyposażenie medyczne.
– W sumie na zakup i wyposażenie karetki zebraliśmy ok. 50 tys. zł, ale pewnie niewiele mniej warte były prace, które wykonano nam nieodpłatnie. Bo gdzie się nie zgłosiliśmy (mechanik, wulkanizator, lakiernia) na hasło „karetka dla ukraińskiej armii”, usługą wykonywano po kosztach, a bywało, że za darmo – opowiada Bartek.
Ambulans już pojechał na Ukrainę, a Bartek zapewnia, że już czekają na kolejne sygnały od Saszy, jak pomóc walczącym Ukraińcom.
Fot. SDA
.
1 Komentarz
Jak można tak sobie twarz ospecić? Na tych zdeniach wyglądają jak by im cos sie stało !