Zarządzający basenami załamują ręce. Nie obejmuje ich rządowy plan gwarantujący niższe rachunki za prąd.
Wysokie ceny energii elektrycznej i ogrzewania dopadły samorządy już jakiś czas temu. Gminy i miasta zaczęły szukać oszczędności. Na noc wyłącza się światła w szkołach, w urzędach obniża temperaturę. Tak samo dzieje się na szkolnych basenach i innych pływalniach prowadzonych przez samorządy czy miejskie spółki. Jednocześnie wzrosły ceny biletów wstępu.
Ustawa nie uwzględnia nawet basenów przy szkołach
Wyjściem miały być przepisy, dzięki którym samorządy będą miały zagwarantowaną cenę za prąd. Od 1 grudnia – do końca przyszłego roku – ma to być 785 złotych za MWh. To stawka dla tzw. podmiotów wrażliwych.
„W katalogu podmiotów wrażliwych nie uwzględniono jednak basenów prowadzonych przez samorządy lub podległe im spółki” – alarmuje serwis prawo.pl. Co więcej, ustawa nie uwzględnia nawet basenów przy szkołach.
„Baseny jako obiekty powszechnie dostępne dla młodszych i starszych mieszkańców społeczności lokalnych stanowią niezwykle ważny element integrujący i poprawiający jakość życia i zdrowia. To także miejsce rozwoju wielu talentów sportowych, dla aktualnych i przyszłych reprezentantów kraju. Baseny przeżywały już trudny czas zamknięcia podczas epidemii Covid i wówczas ich los był niepewny. Przetrwały, jednak teraz widmo czasowego lub całkowitego zamknięcia jest znacznie bardziej realne”. – To fragment listu samorządowców, który trafił do premiera Mateusza Morawieckiego.
Liczą na program pomocowy rządu
A sytuacja jest poważna. Samorząd Brzegu Dolnego zamknął czasowo miejscową pływalnię. Do tej pory rachunek za gaz i prąd wynosił 20 tys. zł miesięcznie, a najnowsze stawki ustalają rachunki na ok. 250 tys. zł miesięcznie. Pływalnia zostanie otwarta, gdy zakończą się prace termomodernizacyjne, bo te pozwolą zastosować rozwiązania oszczędzające gaz i prąd.
Od początku 2023 r. zamknięta zostanie także pływalnia w Szamotułach. Dla niej ceny gazu mają wzrosnąć 15-krotnie, a prądu 5-krotnie.
Przerwę po Nowym Roku planuje także pływalnia „Delfin” w Krapkowicach na Opolszczyźnie. To akurat przerwa technologiczna, ale finanse nie wyglądają dobrze. O ile za gaz płacono tam 170 tys. zł rocznie, o tyle teraz ma to być około 1,1 mln zł.
– Chcemy uciec od paliwa gazowego. Analizujemy dwie drogi. Jedna to montowanie pomp ciepła, druga to przy odpowiednim dostosowaniu baterii, kotły elektryczne – mówi Piotr Wiora, prezes spółki Wodociągi i Kanalizacja.
I podkreśla, że wzrostu kosztów nie można „włożyć” w bilety, bo te stałyby się za drogie dla mieszkańców. Gmina zaś z powodu mizerii finansowej nie dopłaci do kosztów eksploatacji basenu.
– Jest jeszcze trzecia możliwość, że rząd wprowadzi jakiś program pomocowy dla tego typu obiektów użyteczności publicznej – liczy Piotr Wiora.
News4Media/fot. iStock