Nie ma porozumienia pomiędzy kontrolerami lotniczymi a zatrudniającą ich państwową agencją. Czy to oznacza, że 1 maja nie będzie można wylecieć na majówkę?
Osoby pracujące na wieżach kontroli lotów nie są zatrudniane przez porty lotnicze To pracownicy Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Przez nią wyszkoleni i opłacani. Nie jest łatwo zostać kontrolerem. Nie wymaga się specjalnego wykształcenia, ale kluczowa jest znajomość języka angielskiego plus predyspozycje mentalne. Dlatego tacy ludzie zarabiają dobrze.
I właśnie m.in. o pieniądze chodzi w konflikcie pomiędzy PAŻP a kontrolerami. Ale nie tylko, bo pracownicy mają 24 postulaty.
„Kluczem jest odbudowanie instytucji z wysoką kulturą bezpieczeństwa zarówno dla pracujących w niej, jak i tych, dla których ta instytucja pracuje” – napisali kontrolerzy w wydanym oświadczeniu i dodają, że kluczową sprawą jest bezpieczeństwo.
Te postulaty to m.in.
- warunki pracy określone m.in. w ustawie o PAŻP, jak również w rozporządzeniach unijnych,
- przejrzysta siatka płac, obiektywne i adekwatne do odpowiedzialności zasady wynagradzania,
- wycofanie niezgodnych z polskim prawem zarządzeń byłego p.o. prezesa,
- przywrócenie do pracy niesłusznie zwolnionych kontrolerów,
- Pociągnięcie do odpowiedzialności wszystkich, których działania lub zaniechania doprowadziły do obecnego kryzysu bezpieczeństwa,
- Przywrócenie etosu pracy – przyjęcie kodeksu etyki, który będzie chronił sygnalistów i skutecznie zapobiegał mobbingowi.
Problem z tym, że gdy nie będzie porozumienia, to z pracy odejdzie 180 z ponad 200 kontrolerów.
Jakie problemy?
„Jeśli nie uda się znaleźć rozwiązania, będzie to miało bardzo negatywne konsekwencje dla europejskiej sieci lotniczej. Od 1 maja ULC (Urząd Lotnictwa Cywilnego – red.) wdroży program odwoływania lotów, aby znacznie ograniczyć liczbę lotów do i z polskiej przestrzeni powietrznej. Zostanie to dokonane przy wsparciu menedżera sieci Eurocontrol i z uwzględnieniem liczby dostępnych kontrolerów ruchu lotniczego oraz planowanych lotów. Ponadto około 300 lotów, które obecnie przelatują nad polską przestrzenią powietrzną, będzie musiało zostać przekierowanych” – cytuje stanowisko europejskiej agencjiEurocontrol serwis money.pl, zaznaczając, że dziennie może być przekierowanych nawet 1000 lotów.
W piątek nie udało się dojść do porozumienia (stan na godzinę 14.30), ale już było wiadomo, że Eurocontrol nie wszczął tego dnia – jak zapowiadał – specjalnej procedury „kasowania połączeń”.
„Wspólnie z Eurocontrol ustalono, że pomimo zmniejszonej obsady kontrolerów ruchu lotniczego od 1 maja br. loty z polskich lotnisk regionalnych oraz loty nad Polską powinny odbywać się bez gwałtownych zakłóceń. Większe nieregularności lotów spodziewane są na lotniskach w Warszawie i Modlinie” – podał polski ULC.
I zapewnił, że bez względu na to, jak mocno zostanie ograniczony ruch lotniczy, to wszystkie operacje mają się odbywać z zachowaniem standardów bezpieczeństwa.
News4Media/iStock