Ministerstwo Finansów udostępniło podatnikom program, który z wirtualnymi paragonami ma tylko wspólną nazwę. Ułatwia jednak bezinteresowne informowanie fiskusa.

W sklepach płacimy telefonami, kartami, specjalnymi kodami, a na świecie dostępne są już nawet podskórne chipy, które pełnią funkcję płatniczą. Coraz bardziej dbamy też o odpowiednie sortowanie odpadów, jednak drukowane na papierze termicznym paragony nie nadają się do kosza z makulaturą. Te i inne powody sprawiają, że wielu z nas chciałoby pożegnać się już z tradycyjnymi potwierdzeniami dokonania zakupu i zastąpić je wersją elektroniczną.

Obiecującym krokiem w tym kierunku miała być rządowa aplikacja „e-Paragony”. Okazało się jednak, że jej przeznaczenie jest nieco inne, niż z pozoru mogłoby się wydawać – choćby ze względu na nazwę sugerującą, że to rozwiązanie pozwoli zastąpić zwykłe paragony paragonami wirtualnymi.

E-paragony jednak papierowe

„Dziennik Gazeta Prawna” przyjrzał się, jak działa narzędzie  przygotowane przez Ministerstwo Finansów. Autor publikacji stwierdza, że „nowa aplikacja e-Paragon służy bardziej do donosów na sprzedawcę niż do pomocy konsumentom”. Dlaczego?

Odpowiedź jest prosta: podatnicy, którzy chcieliby otrzymywać elektroniczne paragony na swój telefon, będą rozczarowani. Aplikacja co prawda daje możliwość przechowywania tego typu dokumentów, żeby jednak to zrobić, konieczne jest… odebranie w sklepie papierowego paragonu i wykonanie jego zdjęcia.

– Trudno nazwać technologicznym przełomem aplikację, która zachęca do ręcznego wprowadzania danych z paragonów papierowych – ocenia rozmówca DGP Maciej Dybaś, doradca podatkowy i partner z Crido.

A może e-Donosiciel?

Jednym z wniosków dotyczących działania nowej propozycji resortu jest możliwość sprawniejszego donoszenia na przedsiębiorców. Dokładnie w ten sposób, choć w nieco łagodniejszej formie, reklamuje aplikację na swojej stronie resort finansów: „To bezpłatna aplikacja, dzięki której możesz zarządzać wydatkami, sprawdzać paragony z kodem QR, a także zgłaszać nieprawidłowości” – czytamy.

Eksperci oceniają: na rozwiązaniu może skorzystać np. fiskus

– Dla organów podatkowych stanowi ona (aplikacja – red.) wręcz kopalnię użytecznych informacji. Jej podstawową funkcjonalnością jest gromadzenie informacji o nieprawidłowościach i to nawet w podziale na kilka kategorii, takich jak niewystawienie paragonu czy zaniżenie stawki VAT przez sprzedawcę – wyjaśnia Maciej Dybaś.

W ocenie doradcy podatkowego będzie to dla organów podatkowych cenna wskazówka, gdzie przeprowadzać trafione kontrole.

Tę opinię podziela Janina Fornalik, doradca podatkowy i partner w MDDP. Według niej na uznanie zasługuje pomysł gromadzenia paragonów w jednym miejscu, co może okazać się użyteczne np. w kwestii blaknących paragonów papierowych.

– Zarazem jednak jest to narzędzie dla administracji skarbowej służące do identyfikowania nieprawidłowości w zakresie fiskalizacji. Krajowa Administracja Skarbowa podejmuje w tym zakresie coraz więcej działań. W tym roku znacznie zwiększyła liczbę przeprowadzanych kontroli wystawiania paragonów i ewidencjonowania sprzedaży na kasach fiskalnych, wykorzystując w tym celu tzw. nabycie sprawdzające – dodaje.

Ekspertka podkreśla też obawę, że kary będą nakładane w nieuzasadnionych przypadkach: kiedy np. sprzedawca po prostu pomyli się i wręczy klientowi paragon poprzedniego klienta lub gdy niezadowolony konsument złoży donos i opisze w nim sytuację, która w rzeczywistości nie miała miejsca.

Żeby skorzystać z aplikacji „e-Paragony” i samodzielnie ocenić jej działanie, należy odszukać ją i zainstalować ze sklepu Google Play (Android) lub AppStore (iOS). Ministerstwo Finansów zapewnia, że nie gromadzi danych o aktywności użytkowników, a podejmowane działania są bezpieczne i anonimowe.

News4Media/fot. screen / sklep Google Play

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

887732136

Zgłoś za pomocą formularza.