Dolnośląska Służba Dróg i Kolei ogłosiła przetarg na rewitalizację fragmentu linii kolejowej 308 z Jeleniej Góry do Mysłakowic. Remont tego odcinka trasy otwiera możliwości powrotu pociągów do Karpacza, ponieważ to właśnie w Mysłakowicach linia 340 zaczyna swój bieg w kierunku miasta u stóp Śnieżki.
– Sukcesywnie realizujemy nasz projekt rewitalizacji linii kolejowych. Odcinek liczy prawie 10 km. Na rewitalizację tej linii otrzymaliśmy jako samorząd województwa ponad 21 mln zł z Polskiego Ładu. Firma wyłoniona w przetargu na wykonanie niezbędnych prac rewitalizacyjnych będzie mieć 15 miesięcy od dnia podpisania umowy. Przejmowanie i uruchamianie kolejnych tras ma dla nas ogromne znaczenie w walce z wykluczeniem komunikacyjnym w różnych częściach województwa, ale ma również pozytywny wpływ na rozwój turystyki w regionie. Już wkrótce kolej pasażerska po ponad 20 latach wróci do Karpacza – tak jak obiecaliśmy – mówi marszałek Cezary Przybylski.
Linia w całości została przejęta przez Samorząd Województwa Dolnośląskiego w ubiegłym roku wraz z liniami 340 i 345. Teraz, dzięki dofinansowaniu otrzymanemu w ramach Polskiego Ładu, możliwe będzie wyremontowanie ok. 10-kilometrowego odcinka. Kolejny krok to remont niespełna 7-kilometrowego fragmentu trasy, która prowadzi do Karpacza.
– Zainteresowanie lokalnej społeczności powrotem kolei do Karpacza jest bardzo duże. Podejmowane przez samorząd województwa działania to odpowiedź na oczekiwania mieszkańców. Kolej do Karpacza będzie również ważnym impulsem do rozwoju turystyki w subregionie jeleniogórskim – zaznacza Marek Obrębalski – wiceprzewodniczący sejmiku województwa.
Remont umożliwi kursowanie pociągów z prędkością 60km/h i będzie obejmował nie tylko tory, ale także przystanki i znajdujące się w przebiegu linii obiekty takie jak tunel czy wiadukty. Dodatkowo na przystankach będą zamontowane wiaty, ławeczki, stojaki dla rowerów, oświetlenie oraz monitoring.
– Zależy nam na sprawnym i solidnym przeprowadzeniu tej inwestycji dlatego w przetargu będą mogły wystartować firmy, które mają doświadczenie i w ciągu ostatnich 5 lat wykonały minimum jedno zadanie polegające na rewitalizacji, modernizacji, budowie lub też przebudowie linii kolejowej, o wartości minimum 5 milionów złotych brutto – mówi Tymoteusz Myrda, członek zarządu województwa.
9 komentarzy
Za tę przynoszącą same straty linię zapłacimy my wszyscy, podatnicy. Będziemy dalej dziurawymi drogami jeździć po to, aby w sezonie kilku dziadków i dwie wycieczki szkolne przejechało się kupą żelaznego złomu. Miejmy nadzieję, że ktoś wpadnie na genialny pomysł, żeby te ciuchcie wożące d..y turystów, same się utrzymywały, ze swoich zysków, a nie z podatków wpłacanych przez mieszkańców
A dlaczego my wszyscy podatnicy płacimy na nie rentowne drogi które nie zarabiają na siebie i na szpitale i na szkoły?
Tradycyjna kolej szynowa to przeżytek, źródło strasznego hałasu i innego zła. Mamy XXI wiek, a utrzymujemy rozwiązania z XIX wieku.
Gdybyśmy tak postępowali w innych dziedzinach życia, nie mielibyśmy w domach telewizorów, wody, prądu, nie wspominając o gazie i kanalizacji, a co dopiero o telefonach i internecie. W dobie globalnego ocieplenia klimatu ludzkość, skoro nie chce po dobroci i ze zrozumieniem, powinna w końcu zostać przymuszona do rozwiązań tanich. ekologicznych i bezpiecznych. U nas we Lwówku ten problem dawno rozwiązaliśmy z wielkim sukcesem, trzeba właśnie zacząć od takich lokalnych działań. Nasz lokalny przewoźnik działa świetnie, czekamy tylko na otwarcie połączenia do Gryfowa. Mamy wspólny bilet, o którym taki Wrocław może tylko pomarzyć. We Wrocławiu nie mogą się dogadać kolejarze z tramwajarzami, a u nas we Lwówku wspólny bilet obowiązuje nawet na wypożyczalnię i przechowalnię rowerów. My we Lwówku już dawno postawiliśmy na rozwój ścieżek rowerowych. Mnóstwo bogatych turystów jest zachwyconych. Pozostaje ostatnia sprawa, to budowa Trasy Doliny Bobru w ramach Cyklostrady Dolnośląskiej (w śladzie rozkradzionej linii kolejowej nr 283). Na szczęście ten temat jest zaklepany, więc śpimy spokojnie. I w ciszy, której nie zmąci nam żaden klasyczny pociąg. O na to to my we Lwówku już sobie nie pozwolimy.
To że będzie kolej do Karpacza, Kowar a może i do Kamiennej Góry to bardzo dobrze, obawiam się tylko rozkładów jazdy które wcześniej pasowały jedynie dojeżdżającym do pracy pracownikom PKP.
Ta kolej to na szczęście już nie PKP.
To, że kolej ma wrócić do Karpacza, Kowar, Świeradowa, czy Kamiennej Góry uważam za krok w dobrą stronę. Nie wolno przy tym popełnić żadnych błędów. By linie do do Karpacza czy Świeradowa Zdroju były opłacalne i rosło nimi zainteresowanie muszą tam dojeżdżać pociągi dalekobieżne, jak do Zakopanego. W przeciwnym razie za kilka lat wrócimy do stanu obecnego. W Karpaczu nie ma możliwości by na starym dworcu obsługiwać ruch dalekobieżny. Uważam że trzeba zbudować nowy dworzec w nowym miejscu. Wówczas mogłyby z Karpacza odjeżdżać pociągi do Berlina, Lipska, Drezna, Szczecina, Gdyni, Zielonej Góry, Suwałk, Lwówka Śląskiego, Liberca, i inne kierunki. Kolej trzeba rozwijać i dać jej impuls, a ludzie wrócą do pociągów.
Dworzec jest w dobrym miejscu, przesuwanie go niżej albo bliżej os. Skalnego to oddalenie od miasta. Wystarczy dobudować kilka torów odstawczych. Problem mogą mieć składy wagonowe, ezt już mniejszy (linia podobno miała być zelektryfikowana). Ostatecznie mogą zjeżdżać do Mysłakowic na tory postojowe, ale to dodatkowe blokowanie trasy Karpacz-Mysłakowice na przetaczanie pustych składów, więc 2-3 tory postojowe poniżej stacji w Karpaczu, niekoniecznie od razu – można je dobudować już nawet w trakcie działania linii. Jeśli na początek nie dalekobieżne – to na pewno bezpośredni Wrocław-Karpacz (w Jeleniej rozdzielany na Szklarską), a w przyszłości osobne połączenie Wrocław-Kamienna Góra-Kowary-Mysłakowice (tutaj przydałaby się mała łącznica omijająca główną stację)-Karpacz. Sam Karpacz wygenerowałby potoki pasażerskie, a skorzystałaby na tym Kamienna Góra oraz byłby dojazd w Rudawy Janowickie od południa (i dla mieszkańców tych okolic – do Kamiennej G., Wałbrzycha, Wrocławia np. rano).
zima sie jeszcze nie skonczyla a drogi wygladaja jak po wojnie, ale lepiej wywalic 100 baniek na linie ktora nikt nie bedzie jezdzil (lub nieliczni ktorym akurat pasuje bardziej niz autobus) przeciez zanim dostane sie na stacje w jeleniej, to w tym samym czasie dojade autem lub nawet autobusem do karpacza. tyle w temacie. wiecej w tym wydawania kasy na sile niz faktycznego rozwiazywania problemow komunikacyjnych
Właśnie dzięki temu, że kolej działa jak działa (w Karpaczu właściwie nie działa) jadąc autem do Karpacza w sezonie np. do pracy mieszkańcy stoją w niebywałych korkach, bo turyści blokują drogi pchając się wszędzie autem. A wystarczy stworzyć alternatywę w postaci transportu zbiorowego, wprowadzić odpowiednie stawki na parkowanie (z większymi zniżkami dla mieszkańców plus dostawa/zaopatrzenie/niepełnosprawni etc. za free) i problem by się rozwiązał. Dobrym krokiem do przodu juz jest wprowadzenie Komunikacji Karkonoskiej – wygodnych autobusów typu miejskiego jeżdżących zgodnie z planem zamiast tych busów. Pamiętam minę pana busiarza jak wszyscy wsiedli do busa, a on czekał chyba jeszcze z pół minuty spoglądając czy wsiądę czy nie bo jedyny kierunek to i tak był Karpacz,,a ja cyk 2 min. później do wygodnego autobusu wg rozkładu 😀 no ale nie każdy wie, a busiarze jeżdżą nietrzymając się rozkładów, 3 min przed pksem nieraz, ale skończy się ich monopol jak nie potrafią walczyć o klienta.