Zawody rozgrywano w tureckiej Sakaryi. Kolarki rywalizowały na liczącej dwie pętle, trudnej trasie liczącej 81 km. Na drugim okrążeniu od czołówki oderwały się trzy zawodniczki – Forchini, Włoszczowska i Ukrainka Yana Belomoina – i zyskały kilka minut przewagi. Na kilkanaście kilometrów przed metą z czołówki odpadła Ukrainka. Forchini i Włoszczowska walczyły do ostatnich metrów. Szwajcarka zaatakowała kilkaset metrów przed kreską i zyskała 5-10 metrów przewagi. Polka walczyła do samej mety, na ostatnim mostku zmniejszając stratę do 3 metrów, ale Szwajcarka nie odpuściła. Ostatecznie M. Włoszczowska przegrała złoto o sekundę. Trzecia była kolejna Szwajcarka Ariane Luthi.
To już trzeci M. Włoszczowskiej medal mistrzostw Świata w maratonie MTB. W 2003 r. zdobyła złoto, a w 2018 r. srebro (wtedy finiszowała wprawdzie jako trzecia, ale potem wicemistrzyni odebrano medal z powodów dopingowych).
Maja Włoszczowska po zawodach nie kryła rozczarowania. Na swojej stronie FC napisała:
„ Mam na swoim koncie sporo srebrnych medali i zawsze się czułam z nimi jak zwycięzca. Niestety dziś mam bardziej wrażenie, że przegrałam złoto. Szwajcarka była bez wątpienia niesamowicie mocna, ale szansa na zwycięstwo była i być może mój własny błąd nieco mnie od niej odsunął. To boli. Ale taki jest sport. Pozostaje mi cieszyć się z obecności w ścisłym topie przez tyle lat. A dzisiejsze srebro może jest znakiem do tego, że mam spróbować raz jeszcze za rok”.
Najlepsza polska kolarka górska zamierzała w tym roku, po olimpiadzie w Tokio, zakończyć karierę, ale najwyraźniej (i na szczęście) nie odpuszcza przełożonych na 2021 r. IO.

 

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.