Harrachov, miejscowość położona tuż za przejściem granicznym w Jakuszycach, najczęściej jest kojarzona z bazą sportów zimowych na Czarciej Górze (Certova hora). Warto się jednak przekonać, że wycieczka po Harrachovie może być świetną propozycją o każdej porze roku. Nawet lekki deszcz nie jest wielką przeszkodą. Nie masz planów na weekend w taką pogodę? Pojedź do Harrachova, obejrzyj jedną z najstarszych hut w Europie, stań pod „mamutem”, czyli skocznią XXL, zrób krótki wypad nad wodospad Mumlawy (tylko 20 minut od dworca autobusowego łagodną szeroką drogą przez las). Na finał możesz skosztować kąpieli… piwnej w lokalnym spa przy browarze.

Wycieczkę najlepiej rozpocząć od zwiedzenia najstarszej (przynajmniej tak się reklamuje huta w Harrachovie) huty szkła na świecie. Hutę założył w 1712 roku ród Harrachów i pozostawała ona w ich rękach aż do 1942 roku. Niemiec, Rudeolf Endler niedługo był jej właścicielem, huta została upaństwowiona po drugiej wojnie światowej. Ale w 1993 roku kupił ją Franciszek Novosad (pracował jako szklarz w innej hucie, później skończył studia prawnicze). Od tego czasu przy hucie powstał także browar z degustacją piwa i spa, gdzie serwowane są piwne kąpiele.

W temperaturze 1450 stopni C

Bez obawy. W hali pieców w hucie w Harrachovie aż tak ciepło nie jest. Ale już w donicach szklarskich i owszem. W takiej temperaturze bowiem wytapia się szkło. Są dwie możliwości, aby obejrzeć pracę hutników i szklarzy w Harrachovie. Można wykupić bilet i zwiedzieć hutę z przewodnikiem. Nie ma możliwości zamówienia tłumacza, ale wiele słów czeskich jest na tyle podobnych, że zarys technologii produkowania szkła dawną metodą nie będzie zagadką. W cenie biletu jest także wstęp do muzeum szkła, gdzie można podziwiać naprawdę piękną ekspozycję. Najstarsze unikatowe wyroby ze szkła mają tu … 300 lat. To największa tego typu wystawa w Czechach. Bilet uprawnia także do zniżki przy zakupie szkła użytkowego w sklepie firmowym i do… degustacji lokalnego piwa w browarze przylegającym do huty.

Jeśli nie chcemy wejść do hali pieców, a później do szlifierni i z bliska podpatrywać pracę hutników wydmuchujących i zdobiących szkło, możemy to zrobić przez szybę… piwowaru. Pewnie bez degustacji rzecz się nie uda.

Fascynujące jest podglądanie w tak kameralnych warunkach procesu ręcznego formowania szkła i pracy zespołowej brygady od szkła. Hutnicy używają drewnianych form i… własnych płuc. W szlifierni, która działa od 1895 roku i nadal korzysta z dawnych rozwiązań technologicznych (koła szlifierskie poruszają się dzięki skórzanym pasom i turbinie wodnej), można podziwiać precyzję mistrza. A wszystko dzieje się w gorącej hali, przy… kuflu piwa. Praca „po czesku” ma swoją specyfikę.

Obok huty stoi Kaplica św. Elżbiety z 1902 roku. Koniecznie trzeba zajrzeć przez okrągłe otwory w drzwiach zamkniętych na klucz. Ołtarz w kaplicy jest wyjątkowy – wykonany z luster weneckich. Kaplica kryje jeszcze jedną niespodziankę: dziesięciokilogramowy szklany dzwon. Dziś rzadko można usłyszeć jego dźwięk, ale dawniej obwieszczał narodziny synów i śmierć hutników szkła z Harrachova.

Pod „mamutem”

Pomiędzy hutą szkła a dworcem autobusowym przez Harrachov ciągnie się deptak. Półtorakilometrowy spacer (w miesiącach poza wysokim sezonem turystycznym) można uznać za przyjemny relaks. Po drodze w Turystycznym Centrum Informacji można skompletować mapy i broszury dotyczące Harrachova i okolic (wydawnictwa dobrze zredagowane: trasy spacerowe, narciarskie, drogi rowerowe podane z przewyższeniami). Przy głównej ulicy turysta znajdzie wszystko: sklepiki sportowe, knajpki, kantory wymiany walut i wypożyczalnie rowerów.

Towarzyszyć nam będzie widok Czarciej Góry (nazywanej też Diabelską) z kompleksem skoczni. W Polsce amatorów skoków narciarskich nie brakuje. Pewnie niejedna osoba skusi się na wydłużenie trasy spacerowej i podejście pod „mamuta”, czyli największą z sześciu znajdujących się w Harrachovie skoczni. Tym bardziej, że nikt tu nie pobiera ani korony wstępu za pogapienie się na skocznię. Na świecie jest pięć takich skoczni, w tym w Harrachovie (rekord skoczni wynosi 214,5 metra i należy do Fina – Matti Hautamaeki oraz Thomasa Morgensterna).

Spojrzeć w „czarcie oko”

Z dworca autobusowego w Harrachovie (na końcu deptaku) do Mumlavskiego Wodospadu niebieskim szlakiem tylko jeden kilometr (20 minut spaceru). Trasa asfaltowa i szutrowa dostępna nawet dla wózkowiczów. Po drodze niespodzianka dla najmłodszych: leśny plac zabaw i lisia ścieżka.

Wodospad na Mumlawie spada z granitowych kaskad prosto w… „czarcie oko”, czyli kocioł wyżłobiony przez wodę. Na miejscu można odpocząć nad wodą i w Mumlavskiej boudzie, stylowej restauracji – do połowy XIX wieku była to gajówka.

Wrócić można żółtym szlakiem, również łagodnym (asfalt gorszy, miejscami brak), który prowadzi do campingu w Harrachovie. Ominęliśmy miasto i deptak łukiem, wychodzimy niemal wprost na muzeum szkła, czeskie piwo i samochód zostawiony na parkingu.

Finałowym akcentem wycieczki może być wizyta w spa przy minibrowarze w hucie szkła i… kąpiel piwna. Do wody w wannie dodawanych jest pięć litrów jasnego i pięć litrów ciemnego piwa. O kuflu piwa do ręki nie wspominając. Ponoć taka piwna kapiel ma moc zdrowotną i odmładzającą.

MPP

Archiwum Nowin Jeleniogórskich

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.