-To był znany i bardzo dobry jeleniogórski lekarz, który nigdy i nikomu nie odmówił pomocy. Wiem to na własnym przykładzie. Z ogromnym żalem przyjęłam wiadomość o Jego śmierci (Marysia).

-Jeszcze kilka miesięcy temu byłem Jego pacjentem w poradni chirurgicznej. Mimo długiej i ciężkiej choroby nie dawał nic po sobie poznać. Cały czas wspierał pacjenta, przeżywał jego kłopoty i problemy (Józef).

-Jestem bardzo smutna. Żal mi pana doktora Jana. Pocieszam się tym, że na tamtym świecie może też potrzeba Jego wielkiego serca i medycznej wiedzy (Izabella).

-Wszystkich, którym Janek był bliski, proszę o chwilę zadumy. Janka zapamiętamy jako dobrego, mądrego człowieka. Pełnego radości życia i pogody ducha oraz życzliwości do świata i ludzi (ks. Jerzy).

Po maturze w wałbrzyskim liceum w 1973 roku Jan Musiał studiował ma Akademii Medycznej we Wrocławiu. Lekarski dyplom odebrał w 1981 roku. Dziewięć lat później dopisuje w zawodowym życiorysie I stopień specjalizacji z chirurgii ogólnej i zmianę miejsca pracy. Odchodzi z Oddziału Chirurgii Szpitala Wojewódzkiego w Jeleniej Górze do Centrum Rehabilitacji Rolników KRUS w Szklarskiej Porębie. Pełni funkcję zastępcy dyrektora ds. lecznictwa. W ostatnich latach życia dr Jan Musiał dyżuruje w szpitalnym oddziale ratunkowym i przyjmuje chorych w poradni chirurgicznej w Jeleniej Górze.

-Janek miał charyzmę, którą niemal natychmiast zjednywał sobie pacjentów i ludzi wokół. Pacjentów traktował nie tylko jako podopiecznych, ale przede wszystkim jako partnerów. Janek był w tym, jak się teraz mówi, the best – wspomina wieloletni przyjaciel dr Kazimierz Pichlak.

W styczniu 2006 roku dr Jan Musiał sam zdiagnozował, że jest chory na szpiczaka mnogiego. Od pierwszego lekarza usłyszał, że będzie żyć najwyżej kilka miesięcy. Walczył z chorobą ponad pięć lat. Leczył się standardową chemioterapią, po czterech cyklach był przeszczep szpiku kostnego, który zniósł bardzo ciężko. Potem remisja. Po roku doszło do wznowy choroby. Dr Musiał po raz kolejny przeszedł chemioterapię, potem tzw. chemioterapię niestandardową. Pod koniec 2008 roku wykonano u niego następny przeszczep szpiku. Tym razem zniósł go lżej.

Co było dalej, o tym w artykule w „Świecie Lekarza” napisała Katarzyna Pinkosz: „Rok później doszło do kolejnej wznowy choroby. Wiadomo było, że organizm nie będzie już odpowiadał na standardowe leki, dlatego lekarz prowadzący zdecydował się na wystąpienie o terapię lenalidomidem. Wniosek przeszedł całą procedurę i trafił do NFZ. Decyzja była pozytywna. Doszło do kolejnej remisji. Jednak po kilku cyklach leczenia, w marcu 2010 roku NFZ odmówił dalszego finansowania terapii wszystkim chorym, którzy do tej pory byli leczeni”.

Choroba postępowała, leku nie było. Janek Musiał szukał wyjścia. Jedno opakowanie leku (wystarcza na miesiąc), dostał od fundacji, jedno od firmy, ale to nie rozwiązywało sprawy, bo kuracja powinna być ciągła, Dr Musiał z kolegami sprawę lenalidomidu nagłośnił w mediach, w Warszawie zorganizował konferencję z udziałem profesorów zajmujących się szpiczakiem i ówczesnego wiceministra zdrowia. Ten obiecał chorym lek i powstanie programu terapeutycznego. Teraz jest lepszy dostęp do leków.

-Choroba bardzo zmienia każdego człowieka i uczy pokory – opowiadał dr Musiał pół roku temu. – Zwłaszcza, gdy się ma nadzieję na wyleczenie, a zaraz potem ją się traci, a o życie trzeba znów walczyć. Nie popadam w depresję, jestem optymistą. Mam szczęście, bo rodzina, żona Lucyna i syn Aleksander, daje mi ogromne wsparcie. Mam też wspaniałych lekarzy z krakowskiej kliniki prof. Skotnickiego.

O zdrowie i życie walczył z ogromną wiarą i determinacją. Pomimo ciężkiej choroby dr Jan Musiał wraz z przyjaciół- mi zorganizował w Michałowicach koncert charytatywny, potem w „Chacie za Wsią” bal charytatywny. Dochód został przeznaczony na stworzenie w Krakowie pierwszego w Polsce Centrum Leczenia Szpiczaka.

-Janek nie mógł pogodzić się z tym, że w Polsce chorzy na szpiczaka nie są leczeni w sposób optymalny – wspominają koledzy z jeleniogórskiego szpitala.

Z chorującymi Janek długo rozmawiał, wspierał ich w walce z chorobą, wymieniał informacje, których nie ma w książkach i trudno je usłyszeć na wykładach lekarzy. O lepszy dostęp do leków walczył w gazetach i w telewizji. Za tę walkę został nominowany do nagrody Człowieka Roku „Nowin Jeleniogórskich”.

-Od prezesa fundacji Jasiu otrzymał medal „Nieobojętny aż do szpiku”, z którego był bardzo dumny i który eksponował w pokoju na honorowym miejscu – mówi Lucyna Musiał. – Prosił, aby miniaturkę medalu włożyć do trumny. Jasiu chciał pomóc. Za wszystko, co dostał: za leczenie, za wspaniałych lekarzy, którzy tyle robili dla niego i dla innych. Powtarzał, że chce pozostawić po sobie ślad.

Choroba i stosowane leki miały skutki uboczne. Nie przysłaniały jednak doktorowi życia. Lubił robić zdjęcia, bardzo dużo czytał: klasykę, literaturę współczesną, podróżniczą, poezję, zwłaszcza wiersze Wisławy Szymborskiej.

-Janek był porządnie wykształconym humanistą, interesował się sztuką, ale również wieloma dziedzinami nauki – wspomina dr Pichlak. – Był dumny ze swojego teleskopu, którym podglądał planety i odległe gwiazdy. Może ta włóczęga po zakamarkach wszechświata pozwalała Mu na lepszy ogląd naszych ziemskich spraw.

Jan Musiał był wzorowym tatą, synowi Olkowi poświęcał wiele wolnego czasu. Mieli podobne zainteresowania i poczucie humoru. Wspólnie oglądali spektakle teatralne i filmy, Latający Cyrk Monty Pytona i kabarety, ostatnio Mumio i grupę MoCarta.

-Z Jasiem spędziłam najlepsze 20 lat życia i małżeństwa, jestem mu za to wdzięczna – mówi żona, Lucyna. – Do tej pory nie mogę uwierzyć, że Go nie ma. Mąż często mi się śni, czuję jego obecność. Dzisiaj obejrzałam rodzinne zdjęcia, z moich jeleniogórskich wakacji (jestem z Poznania) u kuzynostwa i z pierwszej wspólnej wycieczki z Jasiem w Śnieżne Kotły, dokąd mnie zabrał. Szybko i z wzajemnością zakochaliśmy się w sobie. Zostaliśmy zapamiętani jako para, która przez 20 lat spacerowała, trzymając się zawsze za ręce.

Dr Jan Musiał powtarzał: – Trzeba zrobić wszystko, by móc żyć dalej.

Jak każdy pacjent żył nadzieją. Niestety, przegrał nierówną walkę z chorobą, którą sam u siebie zdiagnozował. Dr Musiał spoczywa na starym cmentarzu komunalnym przy ulicy Sudeckiej.

Henryk Stobiecki

Archiwum Nowin Jeleniogórskich 2011

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.