19 maja w jeleniogórskim sądzie okręgowym rozpocznie się proces, który zapewne ściągnie uwagę nie tylko polskich, ale przede wszystkim niemieckich mediów. Na ławie oskarżonych zasiądzie siedem osób, oskarżonych o przeprowadzenie napadu stulecia w Niemczech. Mieli ukraść prawie 6,5 mln euro ze skarbca urzędu celnego w Emmerich am Rhein.

Przed sądem staną cztery osoby z powiatu zgorzeleckiego, jeden z oskarżony, pochodzący z Wrocławia, jeden obywatel Bośni i kobieta pochodząca z Brzegu Dolnego. Mają odpowiadać za udział w grupie przestępczej, która włamała się do ekspozytury Emmerich Urzędu Celnego w Dusseldorfie i ukradła 6 449 802,92 euro. O kierowanie grupą oskarżony jest zgorzelczanin Rafał C., dodatkowe zarzuty usłyszy też posiadający podwójne obywatelstwo polskie i niemieckie Dawid L., były pracownik urzędu celnego w Bonn, który przez jakiś czas pracował w Emmerich. Tych dwóch podejrzanych oraz Bośniak nadal przebywają w areszcie, pozostali oskarżeni niedawno opuścili areszt za kaucją.

Oskarża wrocławski departament ds przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej.

Do napadu doszło 1 listopada 2020 r. Sprawcy z sąsiedniego budynku przebili się przez mur, złamali w urzędzie zabezpieczenia i opróżnili sejf. Spodziewali się łupu rzędu 0,5 mln euro. W ich ręce trafiło prawie 6,5 mln euro!

– Za pomocą wiertła rdzeniowego sprawcy uzyskali dostęp do bunkra z sąsiedniej piwnicy. Taki skok musiał być dziełem profesjonalistów – informował po napadzie niemiecką prasę rzecznik prokuratury w Dusseldorfie.

Zaznaczył, że jego punktu widzenia procedura i dowody „wskazują na wiedzę poufną”.

– Tylko wtajemniczeni mogli wiedzieć, gdzie znajduje się skarbiec w rozległym biurze. Ponadto gangsterzy zdawali się wiedzieć, jak duże sumy zgromadzili celnicy w Emmerich. Bardzo dobrze znali też lokalne warunki – oceniał.

Niemieckie organy ścigania nie myliły się, sądząc, że ktoś z wewnątrz służby celnej musiał udzielać przestępcom informacji. Niezupełnie jednak trafiły z oceną, że „robotę” przeprowadzili profesjonaliści. To byli raczej totalni amatorzy w takiej robocie, choć w grupie włamywaczy znajdowały się osoby z półświatka. Do wpadki doszło, bo jeden ze sprawców zrobił selfie ze zrabowanymi pieniędzmi, a fotę wysłał dziewczynie. Do tego między złodziejami miało dojść do kłótni o podział łupu, która przypieczętowała ich wpadkę – pracującemu w Goerlitz, w niemieckim urzędzie celnym, mieszkańcowi Zgorzelca, który zdradził informacje o zabezpieczeniach i sposobach ich obejścia, miało należeć się z łupu 1,5 mln euro, a dostał tylko 0,5.

O tym wszystkim dowiedzieli się funkcjonariusze wrocławskiego CBŚP i rozpracowali przestępców. Sprawa była pod nadzorem polskiej prokuratury i ze względu na te okoliczności niemieckie organy ścigania przekazały ja do osądzenia w Polsce.

2 komentarze

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.