Julita Zaprucka - menedżer kultury, muzealnik, kustosz, ekonomistka i germanistka.Przez kilkanaście lat była dyrektorem Muzeum Miejskiego Domu Gerharta Hauptmanna w Jeleniej Górze – Jagniątkowie. Potem szefowała Wydziałowi Kultury Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego we Wrocławiu. Kierowała także Domem Carla i Gerharta Hauptmannów w Szklarskiej Porębie. W 2021 roku wygrała konkurs na dyrektora Muzeum Karkonoskiego w Jeleniej Górze. Jest laureatką Nagrody Kulturalnej Dolnego Śląska. Mówi o sobie z dumą, że jest Dolnoślązaczką i miłośniczką Karkonoszy.

– Została Pani dyrektorką Muzeum Karkonoskiego w Jeleniej Górze w trudnej sytuacji. W październiku ubiegłego roku zmarł nagle na COVID-19 dr Przemysław Wiater, poprzedni szef placówki, regionalista, inicjator wielu akcji, między innymi narciarskiego rajdu retro czy rajdu pieszego „Flanela”. Nie zdążył zrealizować swoich planów związanych z muzeum.

– Pamiętamy i będziemy pamiętać o Przemku. W rocznicę Jego śmierci, 25 listopada, w naszym muzeum oraz oddziale w Szklarskiej Porębie spotkali się jego współpracownicy, przyjaciele, czytelnicy książek. Powstało wydawnictwo o charakterze naukowym, związane tematycznie z regionalizmem i muzealnictwem, dedykowane pamięci dr. Wiatera. Wśród wielu problemów, jakie go zajmowały, była m.in. kwestia uporządkowania zabytkowego cmentarza ewangelickiego w Szklarskiej Porębie, gdzie pochowane są osoby szczególnie zasłużone dla kultury naszego regionu. Cieszę się, że udało nam się te plany choć częściowo zrealizować. Dzięki inicjatywie Muzeum wykonano i zamontowano nową płytę nagrobną w miejscu pochówku Carla Hauptmanna (brata noblisty), jeszcze w tym roku, kiedy przypada 100. rocznica jego śmierci. Wkrótce ukaże się publikacja muzeum poświęcona historii tej nekropolii i osobom tam pochowanym. Znajdą się w niej również między innymi teksty dr. Wiatera. Już 5 grudnia z Domu Carla i Gerharta Hauptmannów – oddziału naszego muzeum w Szklarskiej Porębie – odbył się spacer historyczny z przewodnikami na cmentarz. Od przyszłego roku spacery takie planujemy organizować cyklicznie. To ważna inicjatywa, bowiem na tym cmentarzu są pochowani dawni przedstawiciele kolonii artystów, przedstawiciele świata nauki, literatury i sztuki, żyjący w Karkonoszach na przełomie XIX i XX wieku, ale także wybitni rzemieślnicy, zajmujący się tworzeniem i produkcją szkła artystycznego, z którego Szklarska Poręba słynęła. Nie bez powodu nekropolia ta nazywana jest „Panteonem Karkonoszy” czy „Powązkami w Szklarskiej Porębie.”

– To takie symboliczne. Nie można uciec, będąc w Jeleniej Górze, Szklarskiej Porębie, Karpaczu, Kowarach i innych miejscowościach naszego regionu od niemieckiej przeszłości tych ziem. Powoli zaczyna docierać do nas, że warto poznawać te miejsca, patrzeć nie tylko jak na pozostałości niemieckie. Coraz więcej osób zbiera pocztówki, mapy, przewodniki, rozkłady jazdy i inne publikacje związane z historią swoich miejscowości. To chyba jest dobre zjawisko?

– To cenne, zwłaszcza dla zachowania tożsamości regionalnej oraz pokazania ciągłości historycznej. Gdy pracowałam w Muzeum Miejskim Gerharta Hauptmanna w Jagniątkowie, wydaliśmy m.in. album „Jagniątków na dawnej pocztówce”. Okazało się, że niewielu jeleniogórzan wiedziało, jak znanym kurortem był Jagniątków przed 100 laty. Okazuje się, że Szklarska Poręba takiego wydawnictwa nie ma. Wprawdzie dr Przemysław Wiater, wespół z Iwo Łaborewiczem, wydali obszerną monografię Szklarskiej Poręby, ale myślę o publikacji, będącej swoistą fotograficzną gawędą o dawnej Szklarskiej Porębie, z dawnymi fotografiami czy pocztówkami. Mamy bogate zbiory pocztówek i warto je popularyzować. Już to robimy. Na przykład na święta Bożego Narodzenia będzie można u nas kupić reprinty widokówek świątecznych. Planujemy je wydawać także przy innych okazjach. Między innymi takie drobne wydawnictwa pozwalają na budowanie tożsamości i lokalnego patriotyzmu. To kierunek, w którym będą zmierzały także inne przedsięwzięcia realizowane przez muzeum. W szkołach przekazuje się wiedzę historyczną związaną z ogólnie z historią Polski. Chciałabym, aby Muzeum Karkonoskie uzupełniało lukę edukacji regionalnej, promując i popularyzując historię naszego regionu w postaci różnego rodzaju działań. Stawiam na regionalizm, nawiązując do historii powstania naszego muzeum i do charakteru jego zbiorów.

– Początek planujecie bardzo mocny. Otwarcie wystawy „W cieniu Gór Olbrzymich. Średniowiecze” odbyło się już 3 grudnia.

– Myślę, że do tej pory jeszcze takiej wystawy, prezentującej w różnorodny sposób wyjątkowo bogatą kulturę materialną oraz duchową, która wykształciła się wśród wielonarodowej społeczności zamieszkującej tereny u podnóża Karkonoszy i Gór Izerskich, między X a początkiem XVI wieku, nie było. Pojawią się dość zaskakujące eksponaty, towarzyszyć jej będzie szereg warsztatów. Ta wystawa jest początkiem cyklu. Chcemy na przestrzeni najbliższych pięciu, sześciu lat zaprezentować historię naszego regionu w różnych okresach dziejów.

– Czy te ekspozycje mogą być świetnymi lekcjami historii dla uczniów z jeleniogórskich szkół i sąsiednich miejscowości?

– Oferta edukacyjna Muzeum Karkonoskiego będzie bardzo bogata. Usilnie nad tym pracuję. Zorganizowałam zebranie dla wszystkich dyrektorów oraz nauczycieli historii szkół różnego szczebla, przewodników. Poza lekcjami muzealnymi będą inne wydarzenia dla dzieci i młodzieży, nawiązujące do wystaw, które są prezentowane w muzeum. Planujemy między innymi spacery historyczne, dynamiczne oprowadzanie, wciągające młodych widzów do aktywności.

– Przyciągnięcie młodych ludzi do muzeum to teraz wyjątkowo trudne zadanie. Oni uważają, że sobie w telefonie wszystko znajdą, więc po co przyjść do muzeum?
– To są doświadczenia nie tylko Muzeum Karkonoskiego. Badania mówią o ogólnej słabej kondycji edukacji kulturalnej. W Polsce wciąż bardzo niska jest świadomość tego, jak istotnym elementem rozwoju społecznego jest kultura. Duży procent społeczeństwa nadal uważa, że kultura to tylko dodatek do życia, uatrakcyjnienie wolnego czasu, że wizyta w muzeum czy teatrze to tylko jeden ze sposobów na miłe spędzenie kilku wolnych godzin. Dlatego ważne jest pobudzanie wrażliwości i tej potrzeby przyjścia do galerii czy muzeum. Stąd moje usilne starania, by nawiązywać ściślejszą współpracę z nauczycielami, którzy mają być naszymi pierwszymi edukatorami. Szukamy ciągle atrakcyjnych sposobów, by dotrzeć do młodych odbiorców i przyzwyczaić ich do bywania w muzeum. Organizujemy konkursy, gry terenowe, warsztaty różnego typu. Teraz, w sezonie przedświątecznym, jest ich sporo. Robimy z dziećmi ozdoby na choinkę, malujemy bombki i przy okazji opowiadamy o tradycjach bożonarodzeniowych. Podpisałam ponadto już sporo umów na praktyki wolontariatu w muzeum, tak żeby młodzi ludzie byli u nas stałymi gośćmi.

– Taka duża oferta edukacyjna zwiększa wymagania wobec kadry?

– Muzeum Karkonoskie ma ogromny potencjał, zwłaszcza jeśli chodzi o pracowników.To są doświadczeni muzealnicy, wybitni specjaliści w swoich dziedzinach. I oni realizują główne zadania muzeum, jakimi są zbieranie obiektów muzealnych, ich porządkowanie i systematyzowanie, naukowe opracowywanie. Ich pełna zaangażowania praca została doceniona, bowiem placówka jest tegorocznym laureatem niezwykle prestiżowej nagrody – Dolnośląskiego Klucza Sukcesu. Prawdą jest jednak, że dzisiaj przed muzealnikami stanęły nowe zadania, między innymi związane z nowoczesnymi technologiami Zupełnie inaczej definiujemy pojęcie muzeum, niż definiowaliśmy je jeszcze 20 czy 30 lat temu. O tym będziemy mówili na spotkaniu Stowarzyszenia Muzealników Polskich i podczas konferencji, którą planuję w naszym muzeum w przyszłym roku.

– Nie boi się Pani zarzutu, że popularyzujecie spuściznę niemiecką?

– Z perspektywy Polski centralnej może tak wyglądać. Ale my dbamy o wspólne dziedzictwo europejskie, niemieckie, austriackie, czeskie i popularyzujemy je, bo w Karkonoszach i wokół nich mieszały się kultury. Jesteśmy na Dolnym Śląsku największym muzeum o charakterze regionalnym. Nasza placówka została sprofilowana jako muzeum szkła i posiadamy największą w Polsce kolekcję szkła artystycznego. Jednak w magazynach znajdują się także ogromne i bardzo cenne zbiory historyczne i ikonograficzne. Posiadamy na przykład jedną z najstarszych fotografii wykonanych w Europie. To jest nasz wkład w kulturę europejską.

– Muzeum Karkonoskie stoi nie tylko szkłem. Przez wiele lat przyciągało grafików z całego świata, którzy nadsyłali prace na konkurs im. Józefa Gielniaka.

– Wracamy do tego uznanego międzynarodowego konkursu. W kwietniu 2022 planowana jest w Muzeum Karkonoskim wielka wystawa praca Józefa Gielniaka. W naszych zbiorach znajduje się cała spuścizna artysty i pamiątki po nim. Zamierzamy wydać katalog z tymi zbiorami. Jednocześnie wiosną przyszłego roku zostanie ogłoszony przez muzeum międzynarodowy konkurs graficzny im .J.Gielniaka i to będzie powrót do długoletniej tradycji. Kiedy kontaktowałam się z uczelniami artystycznymi w Polsce, to okazało się, że jakby wszyscy na to czekali i przyjęli tę ideę z entuzjazmem. Konkurs Graficzny im. Józefa Gielniaka nie będzie jedynym, jaki planujemy zorganizować. Pracujemy także nad pierwszą edycją wielkiego międzynarodowego konkursu szklarskiego.

– No właśnie, bo kto miałby go zorganizować, jak nie wy?

– Jestem już po rozmowach z Akademią Sztuk Pięknych we Wrocławiu i myślę, że uda się nam wspólnie zorganizować konkurs szklarski im. Zbigniewa Horbowego. Tym bardziej, że UNESCO ogłosiło rok 2022 Rokiem Szkła. Współpraca z wrocławską uczelnią jest dla nas bardzo ważna. Wyzwaniem dla muzeum jest także utrzymanie i dalsze funkcjonowanie huty szkła. Zakończyła się realizacja projektu polsko-czeskiego, zapewniającego jej finansowanie, a w obliczu rosnących cen energii nie jest to zadanie łatwe. Liczymy na szeroką współpracę w tym obszarze z innymi partnerami.

– W tym roku włączyliście się także w organizację drugiej edycji Karkonoskiej Nagrody Literackiej?

– Naszą zasadą będzie włączanie się we wszystkie działania regionalne. A więc oczywiście i w Karkonoską Nagrodę Literacką. Z jej laureatami: Joanną Bator, Marcinem Wawrzyńczakiem oraz Małgorzatą Lutowską mamy nadzieję spotkać się w Szklarskiej Porębie, w Domu Hauptmannów. Od zawsze dom ten był miejscem spotkań literatów, muzyków, ludzi kultury. Tu dyskutowali o sztuce i swojej twórczości. Staram się ten dom profilować nie na wielkie muzeum, bo tam przestrzenie wystawiennicze są dość ograniczone. Ma on przybrać charakter taki, jak przed laty, czyli salonu artystycznego. Będą się tam odbywać koncerty, spotkania z pisarzami i innymi twórcami.

– Czyli oddział w Szklarskiej Porębie będzie salonem artystycznym, w Jeleniej Górze odbywać się będą duże wydarzenia i wystawy. Pozostają nam oddział w Bolkowie i skansen uzbrojenia wojskowego.

– W skansenie przy ulicy Sudeckiej ogranicza nas infrastruktura. Mamy duże wsparcie Jeleniogórskiego Stowarzyszenia Żołnierzy Radiotechników „Radar”, które między innymi co roku odnawia jeden z obiektów i są one dobrze zakonserwowane, ale nie mamy możliwości zwiększenia ekspozycji. Będziemy zatem starali się położyć punkt ciężkości na działania plenerowe. A więc pikniki historyczne i podobne wydarzenia.

– Jakaś grupa rekonstrukcyjna by się przydała…

– Myślimy o tym. I o Bolkowie także, o wzbogaceniu działalności o pokazy grup rekonstrukcyjnych czy bractw rycerskich. Tego typu działania, poszerzające naszą działalność, z pewnością spotkają się z oczekiwaniami naszych odbiorów.

– Skoro o Bolkowie mowa. Co z Castle Party, festiwalem, na który przyjeżdżają fani muzyki gotyckiej z całego świata?

– Castle Party Festiwal nie jest naszą imprezą. Muzeum nie jest organizatorem, tylko udostępnia tylko obiekt. Mam spotkać się z dyrektorem Festiwalu Castle Party oraz burmistrzem Bolkowa, by ustalić zasady tej współpracy. Zresztą uważam, że na zamku znakomicie można realizować również inne widowiska plenerowe, np. teatralne czy operowe. Na razie udało się wywalczyć umieszczenie oznakowania, jak z obwodnicy Bolkowa dojechać do zamku. Tego brakowało. Oznaczenia pojawią się jeszcze w tym roku i turyści będą mieli ułatwioną drogę do zabytku. Na terenie zamku pojawi się wkrótce wystawa plenerowa, by każdy zwiedzający mógł zapoznać się z jego historią. W dalszych planach mamy także publikację o tym obiekcie.

– Gdy przyjeżdżają do mnie goście, prowadzę ich do Muzeum Karkonoskiego i zawsze pada to samo zdanie: „Jakie wspaniałe zbiory”. Może trzeba je bardziej promować i pokazywać na świecie?

– Pracujemy nad tym. Choć trzeba mieć świadomość, że ustalanie wspólnych planów z innymi muzeami jest trudne, a czasy pandemii tego nie ułatwiają. Ale jestem po wstępnych ustaleniach z Muzeum Kultury Europejskiej w Berlinie, Muzeum Sztuki w Rostocku, Muzeum Śląskim w Goerlitz. Myślimy na początek o ekspozycjach prezentujących kolonię artystyczną ze Szklarskiej Poręby z przełomu XIX i XX wieku, ale także to, co się teraz dzieje w życiu artystycznym w naszym regionie. Zacieśnimy ponadto współpracę z muzeami Hauptmanna w Polsce i w Niemczech, w tym z muzeum Gerharta Hauptmanna w Jagniątkowie. Powstanie między innymi turystyczny szlak Hauptmannowski, będą wspólne spacery historyczne, wystawy. Mam także nadzieję, że wystawa Świat Piernika, na której zaprezentujemy tradycje piekarskie w naszym regionie, zainspiruje lokalnych rzemieślników. Chcemy także pracować nad szklarską pamiątką z Karkonoszy pamiętając, że ten region to tygiel, miks kultur. Tej przedwojennej z tą, która została przywieziona przez ludność osiedlającą się po wojnie. W kontekście tradycji, zwyczajów przywiezionych tu przez przesiedleńców po 1945 roku należy zaznaczyć, że Muzeum jest również ważnym centrum kompetencji badań i dokumentowania niematerialnego dziedzictwa kultury. Związana z tym obszarem nasza ostatnia wystawa czasowa „Dawno, niedawno, dzisiaj” już ma zaplanowane swoje tournée po innych muzeach w Polsce.

– Słyszałem opinie, że muzea aspirujące do miana nowoczesnych, dryfują w kierunkustania się domami kultury…

– To jest pytanie o współczesne muzealnictwo. Trzeba wyważyć. Nie możemy stać się Disneylandem, ale też nie wolno poprzestać tylko na suchej ekspozycji czy tablicach z informacjami. Nie można tracić z oczu, że muzea są powołane do gromadzenia, przechowywania i naukowego opracowania zbiorów. My dbamy o skarby narodowe. Ale z drugiej strony wiemy, że musimy zrobić ukłon w stronę odbiorcy. Podać mu wiedzę w przystępny i atrakcyjny sposób. Mam bogate doświadczenia z Jagniątkowa. Kilka lat temu wylądowałam na prowincji, w Domu Gerharta Hautpmanna, o którym mało kto wiedział, i musiałam wzbudzić zainteresowanie tym miejscem Polaków oraz Niemców. Sprawić, by muzeum zaistniało w świadomości jeleniogórzan. To była niezła ekwilibrystyka i poważne wyzwanie. Udało się z tej niewielkiej placówki zrobić markę. Tam odbywały się spotkania z przedstawicielami elit kulturalnych, m.in. z Olgą Tokarczuk, Markiem Krajewskim, Jurijem Andruchowiczem, Krzysztofem Zanussim, prof.Janem Miodkiem i innymi. Zostało to docenione i w 2016 roku zostałam laureatką indywidualnej Nagrody Kulturalnej Śląska, przyznawanej za szczególne zasługi w zakresie krzewienia dziedzictwa naszego regionu. Teraz zadanie jest jeszcze trudniejsze, bo rządzi komercja. Klienta hotelowego trudno jest przyciągnąć do muzeum. Czas pandemii paradoksalnie poprawił sytuację. W Karkonosze przyjechało sporo turystów. Musieli jakoś zagospodarować sobie czas, zwłaszcza gdy była zła pogoda. Przychodzili do muzeum i dopiero je odkrywali. – O jak tu fajnie – słyszałam od nich. By jeszcze łatwiej było do nas trafić, planuję umieścić w przestrzeni miejskiej Jeleniej Góry jak najwięcej informacji o Muzeum Karkonoskim i jego oddziałach. Jestem już po rozmowach na ten temat z Prezydentem Miasta. Ponadto, wzorem innych placówek, planujemy zwiększyć aktywność w internecie. Będzie nowa strona muzeum, relacje ze spotkań, konkursy, filmy, wykłady online. Obsługa mediów społecznościowych, prowadzenie Facebooka i Instagramu wymagają fachowców i na pewno nie zaniedbam tej strony popularyzacji naszych zbiorów i aktywności muzeum.

– Dziękuję za rozmowę

Alina Gierak

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.