39 tzw „walizek” znaleźli jeleniogórscy policjanci u mieszkańca Włocławka, który pomagał w kradzieży luksusowych audi w Niemczech. Mężczyzna został zatrzymany w ujawnionej na terenie powiatu karkonoskiego przez funkcjonariuszy dziupli, w której złodzieje schowali skradzione auta.

Policjanci Zespołu do Walki z Przestępczością Samochodową Wydziału Kryminalnego Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze w wyniku prowadzonych działań zatrzymali 35-letniego mieszkańca Włocławka podejrzanego o udzielnie pomocy przy kradzieży pojazdów poprzez przeprowadzenie instruktażu oraz sprzedaż sprzętu – informuje Edyta Bagrowska z jeleniogórskiej policji. – Mężczyznę zatrzymano w ujawnionej na terenie powiatu karkonoskiego dziupli samochodowej, gdzie udzielał pomocy też zatrzymanemu przez policjantów w tej sprawie 53-letniemu mieszkańcowi Legnicy. Legniczanin jest podejrzany o kradzież samochodów Audi A6 i Audi S5. Mieszkaniec Włocławka udzielił mu instrukcji oraz sprzedał sprzęt służący do uruchamiania pojazdów. Samochód Audi A6 został skradziony w Niemczech w nocy z 11 na 12 stycznia 2023 roku. W dziupli funkcjonariusze zabezpieczyli również karoserię i części z samochodu marki Audi S5, który również został skradziony w Niemczech w połowie grudnia ubiegłego roku. Łączną wartość zabezpieczonych pojazdów oszacowano na około 400 tysięcy złotych.

Funkcjonariusze na terenie posesji 35-latka zabezpieczyli 39 urządzeń typu „walizka” oraz inny sprzęt służący do kradzieży różnych samochodów. Wartość zabezpieczonego mienia oszacowano na 1 mln 500 tysięcy złotych.


Mężczyzna został zatrzymany w policyjnym areszcie. Usłyszał już zarzut w tej sprawie. Za popełnione przestępstwo grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności. Prokurator Rejonowy w Jeleniej Górze zastosował wobec mężczyzny środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego.

Kradzież auta „na walizkę” możliwa jest dzięki urządzeniu przypominającemu niedużą skrzynkę lub tablet. Ukryta w dwóch nadajnikach elektronika przechwytuje i przedłuża zasięg wymiany fal radiowych między autem i kluczykiem. Proces włamania do samochodu z systemem keyless wygląda jak zwykła próba odblokowania auta przez właściciela – pociągnięcie klamki. Po pociągnięciu klamki samochodu pierwsze urządzenie przejmuje wysłany z pojazdu sygnał i przekazuje go do drugiego egzemplarza. Dzięki temu sygnał z samochodu może pokonać o wiele większą odległość niż w powinien – od 10 do nawet 40 metrów. Gdy drugie urządzenie odbierze fale radiowe, przekazuje je do kluczyka. Kluczyk rozpoznaje sygnał z pojazdu i wysyła pozytywną odpowiedź, którą przekazują między sobą walizki. Sygnał dociera do pojazdu, który odblokowuje zamki.

Fot. KMP Jelenia Góra

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.