Droga życiowa kpt. Anatola Tarnowieckiego była typowa dla przedwojennego oficera, który bronił Ojczyzny we wrześniu 1939 r., dostał się w ręce Rosjan, szczęśliwie znalazł się w Armii Polskiej, formowanej przez gen. Władysława Andersa w ZSRR, i przeszedł z nią bojowy szlak. Nietypowe są dwa fakty: najprawdopodobniej był jednym z tych, którzy kupili małego niedźwiadka – przyszłego, legendarnego kaprala Wojtka – od irańskich pasterzy oraz fakt, że po wojnie Anatol Tarnowiecki osiedlił się w Cieplicach i żył pod Karkonoszami aż do śmierci w 1991 r.
By stać się oficerem…
…urodzony w 1907 r. Anatol Tarnowiecki ukończył rok przed wybuchem II wojny światowej Szkołę Piechoty w Bydgoszczy, w stopniu podporucznika. Zajął I lokatę wśród 62 absolwentów, otrzymał szablę i uhonorowano go zaproszeniem do Belwederu, na spotkanie z prezydentem RP Ignacym Mościckim.
Młody podporucznik otrzymał przydział do 6. Pułku Piechoty Legionów im. Józefa Piłsudskiego w Wilnie i tam przeprowadził się wraz z rodziną.
Wojenna tragedia
1 września 1939 r., jak miliony polskich mężczyzn, stanął do walki z najeźdźcą. Sytuację rodzinną miał bardzo trudną, ponieważ na początku wojny zmarła mu żona. Gdy po napaści ZSRR na Polskę, 17 września 1939 r., jednostka Anatola Tarnowieckiego wycofała się na Litwę, a żołnierze zostali tam internowani, troje dzieci pozostało bez obojga rodziców.
W sierpniu 1940 r. wojska radzieckie, w porozumieniu z Niemcami, zaatakowały Litwę. Polscy oficerowie zostali wywiezieni do obozów internowania w Ostaszkowie, Kozielsku, a stamtąd – droga większości z nich wiodła do Katynia. Anatol Tarnowiecki znalazł się w Kozielsku. Szczęśliwie uniknął wywózki do Katynia, a kiedy w roku 1941, po napaści Hitlera na Związek Radziecki, doszło do podpisania paktu Sikorski-Majski, młody oficer znalazł się wśród rzeszy Polaków, którzy trafili do tworzonej na terenach ZSRR przez gen. Władysława Andersa – także zwolnionego z sowieckiej niewoli – Armii Polskiej.
Irański epizod z niedźwiedziem
Józef Stalin już w 1942 r. zamierzał wykorzystać słabo wyszkolone jednostki polskie do walki z Niemcami, co zagrażało ogromnymi stratami, a nawet całkowitym unicestwieniem z trudem sformowanej armii. Wobec kategorycznego sprzeciwu Rządu Polskiego w Londynie, popartego przez Brytyjczyków, siły polskie zostały ewakuowane do Iranu statkami przez Morze Kaspijskie.
W Iranie polscy uchodźcy odpoczywali, leczyli fizyczne i psychiczne rany po pobycie na „nieludzkiej ziemi”, a przede wszystkim – szkolili się w sztuce wojennej. W tym czasie w jednym z polskich oddziałów pojawił się przedziwny „żołnierz” – odkupiony od irańskiego pastuszka mały niedźwiadek syryjski, którego Polacy nie tylko odchowali i wykarmili (miś maniacko uwielbiał skondensowane mleko, które pił przez… smoczek naciągnięty na butelkę po wódce), ale również włączyli do stanu osobowego oddziału.
Wśród kupujących najprawdopodobniej był por. Anatol Tarnowiecki. I choć później służyli w różnych oddziałach – por. Tarnowiecki został w strukturze 2. Korpusu Polskiego dowódcą 3. kompanii 6. batalionu 3. Dywizji Strzelców Karpackich, a kapral Wojtek „służył” w 22. kompanii zaopatrzenia artylerii – do dziś łączy się osobę Anatola Tarnowieckiego z legendarnym niedźwiedziem, który awansowany został na stopień kaprala, uwielbiał jeździć samochodem, siłować się ze swymi ludzkimi kolegami, a ci… uczyli niedźwiadka pić alkohol i palić papierosy. I jedno, i drugie Wojtek polubił, tyle że papierosy najchętniej zjadał, a z napojów alkoholowych uwielbiał piwo.
Na szlaku bojowym we Włoszech
Dowód bezprzykładnego przywiązania do swych opiekunów dał kapral Wojtek podczas szturmu na Monte Cassino. Obserwując, jak jego towarzysze z trudem targają w bitewnym zgiełku amunicję artyleryjską na pozycje, niedźwiedź dołączył do nich. Stając na tylnych łapach, brał w przednie skrzynie z amunicją i bez wysiłku przenosił je do podręcznych składów przy stanowiskach ogniowych. Obserwując wcześniej żołnierzy, zwierzę nauczyło się ostrożnego obchodzenia ze śmiercionośnymi ładunkami. Kompania chlubiła się, że Wojtek, w warunkach silnego ostrzału, wśród huku eksplozji, nigdy nie upuścił ani jednego pocisku.
W szturmie na Monte Cassino brał także udział, na czele swej kompanii por. Anatol Tarnowiecki. 18 maja 1944 r. Polacy zdobyli ruiny klasztoru, co oznaczało opanowanie „wzgórza nr 6”, ryglującego drogę na Rzym. Okupili zwycięstwo liczbą ponad 1100 poległych żołnierzy oraz 3 tys. rannych. Poważne rany odniósł również 37-letni dowódca 3. kompanii.
Po leczeniu szpitalnym Anatol Tarnowiecki wrócił na front. W listopadzie 1944 r. wziął udział w walkach na Pogórzu Apenińskim między Anconą a Bolonią, gdzie znów został ciężko ranny. Do swej jednostki powrócił dopiero w 1945 r., a za udział w walkach we Włoszech odznaczono go Krzyżem Virtuti Militari. Uhonorowany został też Krzyżem Monte Cassino, Krzyżem Walecznych oraz Krzyżem Zasługi z Mieczami.
Trudne czasy powojenne
8 maja 1945 r. II wojna światowa zakończyła się w Europie. Wojska 2. Korpusu Polskiego do 1946 r. stacjonowały we Włoszech, a żołnierzy trapiły myśli, co dalej z nimi będzie. Ponieważ Polska znalazła się w strefie wpływów Związku Radzieckiego, wielu z nich obawiało się powrotu do Ojczyzny. Niektórzy z nich układali sobie życie we Włoszech, częstokroć żeniąc się z tamtejszymi dziewczętami. Inni, po ewakuacji 2. Korpusu do Wielkiej Brytanii, pozostali na Wyspach.
Anatol Tarnowiecki doczekał demobilizacji w stopniu kapitana. Jego wybór był prosty – jak najszybciej wracać do Polski i odszukać trójkę dzieci oraz pozostałą rodzinę, z którą nie miał kontaktu od 1940 r. Udało mu się powrócić dopiero w lutym 1949 r., statkiem „Batory”, po prawie 10-letniej tułaczce.
Nie było już Ojczyzny w takim kształcie, jak ją zostawił w 1939 r. – Wilno, gdzie budował życie rodzinne i karierę zawodową, stało się stolicą tworu o nazwie Litewska Socjalistyczna Republika Radziecka. Zabrał więc trójkę odnalezionych dzieci i zamieszkał na Dolnym Śląsku, w Cieplicach, pod Karkonoszami. Wiele lat pracował tu jako nauczyciel. Zmarł w 1991 r. i został pochowany na cieplickim cmentarzu. W Jeleniej Górze można znaleźć jeszcze jeden ślad po kpt. Anatolu Tarnowieckim – został upamiętniony, jako jeden z Kawalerów Orderu Virtuti Militari związanych z Ziemią Jeleniogórską, na tablicy przy Kościele Podwyższenia Krzyża Św.
A kapral Wojtek? Pozostał w Szkocji. Po demobilizacji 2. Korpusu Polskiego niedźwiedzia trzeba było oddać, w 1947 r., do zoo w Edynburgu. Przeżył tam jeszcze 16 lat. Do końca jego życia odwiedzali dawnego „kumpla z wojska” pozostali w Szkocji polscy weterani, a on radośnie ryczał, słysząc polską mowę…
Ewa Kiraga-Wójcik