„Czasem cały świat oznacza mniej niż jeden człowiek, którego brak…”

Mecz czwartej ligi dolnośląskiej ze Spartą Grębocice na boisku w Wykrotach poprzedziła minuta ciszy. Piłkarze Piasta zagrali w okolicznościowych białych koszulkach z portretowym zdjęciem zmarłego prezesa. Januszowi zadedykowali zwycięstwo 3:1. Radość z kompletu punktów była większa niż zwykle, bo goście pokazali, że w piłkę potrafią grać.

-To, że Janusz umarł zbyt wcześnie, w wieku 47 lat, to dla mnie oczywiste. Na cmentarzu w rodzinnych Wykrotach żegnaliśmy Go z poczuciem ogromnej niesprawiedliwości i ze łzami w oczach. Kochał życie, kochał swoją rodzinę. Będąc wielokrotnie w domu Janusza widziałem jakim szacunkiem i miłością darzy poślubioną w 1996 roku żonę Dorotę, synów Dominika (15 lat) i Filipa (6 lat), dwójkę dzieci wziętych do rodziny zastępczej, braci i siostry i oczywiście ukochaną mamę. Janusz był lubiany i dobrze postrzegany przez lokalne władze. Zawsze można było na Niego liczyć. Pomagał w szkole, organizował festyny. Kochał piłkę nożną i klub sportowy Piast Wykroty, który był całym Jego życiem. Wiem, jak prezes Janusz Kret bardzo cieszył się z awansu do IV ligi. Oprócz sportu była rodzina i przyjaciele. Był wielkim fanem zespołu Dżem. Pamiętam, jak na ich koncercie w Lwówku Śl. był ogromnie podekscytowany tym, że może ich usłyszeć na żywo. Piosenka „List do M” śpiewana przez Ryśka Riedla dosłownie towarzyszyła Januszowi do końca. Została odtworzona na pogrzebie – wspomina przyjaciel Tomasz Filistyński.

-Znałem Janusza dość dobrze, jako prezesa KS Piast, ale również jako kolegę – mówi kapitan drużyny Szymon Drozd. – Z chęcią niósł pomoc innym nie zważając na jej stopień trudności. Zawsze powtarzał „Nie ma sprawy” albo używał prostego słowa „dobra”. Skromność Janusza była widoczna na każdym kroku. Potrafił cieszyć się małymi rzeczami oraz szczęściem innych. Jak wielu z nas posiadał marzenia rodzinne, prywatne i piłkarskie, które ziściły się. Mowa o awansie Piasta w 2011 roku do jeleniogórskiej klasy okręgowej i po kilku sezonach nieosiągalnym dla wielu marzeniu o IV lidze, które się spełniło. Do największych zalet Janusza trzeba zaliczyć łatwość budowania kompromisu, z którego słynął w klubie i rzadko spotykany optymizm. Poczucie humoru i pogoda ducha zjednywało Mu ludzi z różnych środowisk. Takiego Janusza będziemy pamiętać i wspominać. Taki na zawsze pozostanie w naszych sercach.

=Dzięki Januszowi spróbowałem swoich sił jako trener ligowy. To Prezes w 2009 roku namówił mnie do prowadzenia zespołu Piasta Wykroty. Z wyjątkiem rocznej przerwy trenerska przygoda trwa do teraz. Dziś wiem, że warto było i za to Januszowi jestem wdzięczny. Wszystkie lata współpracy z Nim, choć nierzadko mieliśmy odmienne zdania na pewne tematy, wspominam bardzo dobrze. Chciał, żeby jego Piast zawsze wygrywał. Dzięki ambicji i uporowi stworzył drużynę, która zaistniała na piłkarskiej mapie w regionie. Futboliści zaczynali od A klasy, obecnie w IV lidze plasują się w środku tabeli. Nie pozostaje nam nic innego, jak kontynuować klubowe dzieło i marzenie Prezesa. Zawsze uśmiechniętego i radosnego, dobrego człowieka, którego wszędzie było pełno. Takiego Janusza będziemy pamiętać – zapewnia trener Grzegorz Roman.

-W kilkunastu prostych zdaniach trudno opisać czy opowiedzieć całe życie człowieka, przyjaciela od lat szkolnych i przede wszystkim ze szkolnego boiska, z lat młodości i dorosłości – mówi pan Jarek. – Janek zawsze znalazł czas na swoją życiową pasję, na grę w piłkę nożną. Mówił – co tam inni, liczy się tylko Piast. Grał w LZS-owej drużynie, gdy występowała jeszcze w najniższej C klasie, potem w B klasie. W tym czasie w Wykrotach nie było boiska. Janek zawsze miał w sobie entuzjazm do działania, którym tak mocno emanował i zachęcał wszystkich wokół. Oczywiście był jednym z inicjatorów powstania skromnego stadioniku. Wszystko na nim zostało zrobione społecznie przez samych zawodników oraz działaczy i kibiców. Chcieliśmy grać, więc o wszystko musieliśmy zadbać sami. I zawsze był z nami Janek. Obecnie Piast jest klubem generacji młodych i utalentownych chłopców, którzy w połączeniu z generacją Janka stworzyli prawdziwy zespół z sukcesami. Janek był prawdziwą ostoją i opoką domu i rodziny. Kochającym mężem i ojcem. Dla żony Dorotki, dzieci i siostrzenic. Był głową całej rodziny, był jak starszy brat, a nawet ojciec. Nie szczędzil tej miłości szczególnie swemu młodszemu rodzeństwu. Ja i jeszcze wielu przyjaciół, znajomych i kolegów zapamiętamy Janka jako radosnego, zawsze wesołego, tryskającego humorem, lubiącego się bawić i korzystać z życia człowieka. Gdzie się pojawił był duszą towarzystwa. Zawsze pozytywnie nastawiony, brał życie za rogi i parł do przodu. I co najważniejsze, nie patrzył na kogoś, tylko mówił – niech inni patrzą na nas.

Janusz Kret urodził się w Bolesławcu. Pochodził z wieloletniej rodziny z tradycyjnymi zasadami wychowania. Miał pięciu braci i cztery siostry. Ojciec był kolejarzem, mama gospodynią domową, zajmowała się dziećmi. W rodzinnych Wykrotach Janusz uczęszczał do szkoły podstawowej. Ukończył kurs na konduktora PKP. Oprócz nauki pomoc w gospodarstwie była Jego podstawowym obowiązkiem w latach dzieciństwa i młodości. Na wszystko musiał ciężko zapracować. Na budowach i w Niemczech.

Janusz prowadził działalność gospodarczą. Miał dwa sklepy spożywczo – przemysłowe, kupił dom, który wyremontował i adaptował na hotel dla pracowników.

-Pracę w firmie Janusza rozpoczęłam dziewięć lat temu. Jako pracodawca i sprawny menedżer był wspaniałym człowiekiem. Cieszył się każdym naszym sukcesem, potrafił znosić nasze gorsze dni, pocieszał w smutku, motywował i wspierał w niepowodzeniu. Pokazywał, że jesteśmy dla Niego ważne – wspomina ekspedientka Jadwiga Zborowska.

Po śmierci Janusza Kreta wyrazy szczerego żalu i współczucia oraz kondolencje dla rodziny i przyjaciół na pogrzebie i w internecie złożyli zawodnicy, kibice i działacze kilkudziesięciu klubów różnych klas rozgrywkowych z regionu jeleniogórskiego zrzeszonych w OZPN-ie.

-Strasznie smutna wiadomość. Odszedł człowiek, świetny prezes, który Piasta miał w sercu. Najlepszy prezes z jakim miałem przyjemność współpracować i dla którego grać – napisał były zawodnik z Lubania.

-Niech ci Janusz ziemia lekką będzie. Byłeś bardzo porządnym człowiekiem, będzie nam Ciebie bardzo brakowało. Jestem pewny,że tam na górze rozkręcisz coś z niczego, tak jak to zrobiłeś w Wykrotach – dodał kumpel z boiska.

Henryk Stobiecki

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.