Rządowa walka z patodeweloperką może doprowadzić do absurdu. Za zaostrzenie przepisów zapłacimy wszyscy.
W wojnie, którą PiS wytoczył patodeweloperom, najbardziej mogą ucierpieć klienci. Eksperci wskazują, że zaostrzenie przepisów doprowadzi do wzrostu cen mieszkań, a budowa balkonów czy tarasów przestanie się opłacać.
Balkonowa rewolucja
Balkony to dla osób mieszkających w blokach nie tylko dodatkowa powierzchnia, którą można zagospodarować, ale także wygodne miejsce do odpoczynku. Wielu z nas ich znaczenie doceniło zwłaszcza w czasie pandemii. Wkrótce – jeśli zapowiadane przez rząd przepisy wejdą w życie – zakup mieszkania z balkonem w nowym bloku może graniczyć z cudem.
Według resortu rozwoju i technologii coraz więcej budynków z dużą liczbą balkonów umieszczonych na jednej płycie i oddzielonych niskimi ściankami, albo niezłączonych, lecz położonych bardzo blisko siebie, obniża komfort lokatorów. Inicjatywa „Przyjazne miejsce, czyli mieszkać po ludzku” ma wprowadzić konieczność zachowania co najmniej 4-metrowego odstępu między balkonami na odrębnej płycie. Balkony na jednej płycie i w mniejszej odległości będą musiały być oddzielone przegrodami o odpowiedniej wysokości i grubości.
Cios w klientów
Nowe przepisy mają zwiększyć prywatność i co za tym idzie – komfort rodzin mieszkających na osiedlach. Niestety w rzeczywistości mogą osiągnąć efekt odwrotny do zamierzonego. Ograniczą dostępną powierzchnię, a tym samym wartość użytkową mieszkań deweloperskich.
„Do powierzchni kondygnacji nie będą wliczane powierzchnie balkonów, loggii i tarasów, a powierzchnia zabudowy ma być liczona po obrysie rzutu poziomego ścian zewnętrznych” – informuje INN Poland.
Deweloperzy będą mogli próbować innych rozwiązań, jednak najprawdopodobniej podniosą wtedy ceny za metr kwadratowy.
Mniej betonozy
Mieszkania nie będą mogły mieć mniej niż 25 mkw. i będą musiały być bardziej nasłonecznione. W planach jest wprowadzenie wymogu, zgodnie z którym na placach i skwerach publicznych będzie przynajmniej 20 proc. terenu biologicznie czynnego. To sposób na walkę z betonozą.
Co więcej, rząd zamierza wprowadzić w życie tzw. racjonalne grodzenie. Chodzi o unikanie ogrodzeń budynków blisko siebie bez regularnych przerw w parkanie. Dodatkowo mieszkania mają być mocniej wyciszone.
Łatwiejszy start
Planując zakup nieruchomości, warto bliżej przyjrzeć się kooperatywie mieszkaniowej. To rozwiązanie dotyczy grupy przynajmniej 3 osób fizycznych, które zechcą wspólnie kupić działkę i wybudować na niej dom w celu zamieszkania. Budowa z pominięciem dewelopera jest szansą na nawet 20-procentową oszczędność. To sporo, biorąc pod uwagę, że obecnie wybudowanie i wykończenie niewielkiego domu wiąże się z wydatkiem rzędu nawet pół miliona złotych.
Mieszkania również są w cenie. W niewielkich miastach powiatowych za kawalerkę z rynku wtórnego trzeba zapłacić dziś już nawet około 300 tys.
Inicjatywą, która ma ożywić rynek deweloperski i pomóc Polakom w spełnieniu marzeń o własnych czterech kątach, jest również program „Pierwsze mieszkanie”. Rządowa oferta będzie kierowana do osób, które nie ukończyły 45 lat i nie mają oraz nie miały własnego mieszkania ani spółdzielczego prawa do lokalu lub domu.
Beneficjenci będą mieli możliwość zaciągnięcia kredytu oprocentowanego na maksymalnie 2 proc. w skali roku, co oznacza nawet 4-krotną obniżkę w stosunku do dzisiejszych propozycji bankowych.
News4Media/Canva