Był tak bogatą osobowością, a w swoim życiu pełnił tyle różnych ról, że można byłoby nimi obdzielić kilka osób. Janusz Rodziewicz – dziennikarz Radia Wrocław z Jeleniej Góry, który 10 października 2022 odszedł z tego świata – nie był jąkąś banalną osobowością. Przywołujemy go we wspomnieniach współpracowników i znajomych.

Dyrektor filii Politechniki Wrocławskiej w Cieplicach i prezes Biegu Piastów, Maciej Pawłowski poznał Janusza Rodziewicza w latach 60. XX wieku.

– To bardzo ciekawa i złożona postać – ocenia. – Janusz pierwszą pracę po studiach dostał u mojego taty, a ja uczyłem się w podstawówce, gdzie tata Janusza był polonistą. Pochodzili ze Żmudzi, tata Janusza znał dobrze rosyjski, recytował z pamięci “Eugeniusza Oniegina”. Byli rodziną stricte polską.


Janusz po studiach inżynierskich pracował w Fabryce Maszyn Papierniczych “Fampa” w Cieplicach, a potem w jeleniogórskim Teatrze im. C. K. Norwida. Zajmował się w nim sprawami technicznymi.

– Z jednej strony inżynier, a z drugiej zawodowy muzyk – wspomina Maciej Pawłowski. – Grał na organach, był klawiszowcem. Występował w klubie “Gencjana” w Cieplicach i restauracji “Polonia” w Szklarskiej Porębie. Oba lokale już nie istnieją. Został też nauczycielem. Uczył moje pierwsze i drugie dziecko. Potem zajął się dziennikarstwem.

Janusz Rodziewicz nauczał fizyki i techniki w Szkole Podstawowej nr 15 w Jeleniej Górze-Sobieszowie. Ta szkoła, położona u stóp malowniczej góry Chojnik z zamkiem, znana jest ze specjalizacji narciarskiej i wychowania wielu znakomitych biegaczy. Przez pewien czas Janusz był jej dyrektorem.

Bardzo długo Janusza Rodziewicza znała księgowa Barbara Roman (wiceprezes Biegu Piastów). W latach 70. poprzedniego wieku współpracowali przy okazji różnych imprez organizowanych przez ośrodek sportu w Jeleniej Górze.

– Był uczynny, otwarty i szczery – opowiada pani Roman. – Mówił, co myśli, i pewnie dlatego nie przez wszystkich był akceptowany.

Ten rys osobowości Janusza wyjaśnia, dlaczego w okresie pierwszej “Solidarności”, w latach 1980/81, zbuntowanej wobec komunistycznych władz, znalazł się w pierwszym szeregu walki. Był rzecznikiem prasowym delegacji jeleniogórskiej “Solidarności” na I zjeździe NSZZ “Solidarność” w 1981 roku w Gdańsku – pierwszym, po II wojnie światowej, tak wielkim forum niezależnej dyskusji społeczno-politycznej w Polsce.

Gdy komunistyczna dyktatura wprowadziła 13 grudnia 1981 stan wojenny, wiele osób zostało internowanych. Wśród nich – Janusz Rodziewicz. Przebywał w Zakładzie Karnym w Kwidzynie, gdzie wziął udział w brutalnie spacyfikowanym buncie. Jak wspominał inny osadzony w tym miejscu, Jacek Matysiak, Janusz Rodziewicz próbował nasączyć materac pastą podłogową, podpalić go i wrzucić na dach pawilonu więziennego. Ale materac nie chciał się palić. Inny internowany zrzucił materac z dachu.

Barbara Roman nie utrzymywała z Januszem Rodziewiczem kontaktów prywatnych, a mimo to przekonała się, że potrafił być człowiekiem wielkiego serca.

– Gdy mój mąż był chory, pan Janusz dzwonił z pytaniami, czy może pomóc. Okazał się osobą bardzo zaangażowaną i wspierającą – wspomina Barbara Roman.

Pani Roman pamięta czasy, gdy Bieg Piastów zaczynał swoją historię I gdy o jego istnienie trzeba było walczyć. Chętnych do pomocy nie było wtedy wielu, tym bardziej, że trudno było o jakąkolwiek gwarancję sukcesu i korzyści z tego zaangażowania. Wśród tych, na których mógł liczyć Julian Gozdowski, był właśnie Janusz Rodziewicz.

– Uczestniczył we wszystkich przemianach Biegu Piastów i bardzo długo się z nim identyfikował – wspomina honorowy prezes Biegu Piastów, Julian Gozdowski. – Zmiany Biegu Piastów, które doprowadziły nasz bieg do obecnego poziomu, były w części Jego zasługą. Gdy Bieg Piastów był w najtrudniejszej sytuacji i trzeba było go odbudowywać, wszedł w to aktywnie, choć nie było pewności, czy coś z tego będzie.

Janusz kojarzony był, jeśli chodzi o Bieg Piastów, przede wszystkim jako spiker, ale jego rola była znacznie większa. Należał do Stowarzyszenia Bieg Piastów, przez pewien okres był przewodniczącym Komisji Rewizyjnej. Okazał się bardzo aktywny w tej roli. Jako spiker z kolei – dzięki swojej świetnej dykcji i barwie głosu, ogromnej wiedzy i znajomości ludzi – stał się symbolem Polany Jakuszyckiej i Biegu Piastów.

Wielu dziennikarzy wprowadzał do zawodu i pomagał im. Robił to nieformalnie, ale praktycznie.
Opowiada Jacek Sałaputa, reporter Muzycznego Radia Jelenia Góra: – Zapamiętam go jako absolutnego hegemona medialnego Polany Jakuszyckiej i Biegu Piastów. Jak kogoś poprosił do swojej budki, to nie było takiej czy takiego, kto by nie przyszedł. Ja na tym korzystałem, bo zawsze mnie przygarniał i mogłem też swoje pytania zadać. Łzy ciekną…

Spiker Letniego i Rowerowego Biegu Piastów, Robert Radczak znał Janusza dzięki wspólnej pracy w dziale sportowym Radia Wrocław: – Człowiek–instytucja – wszystko o sporcie w byłym województwie jeleniogórskim i nie tylko. Był doskonałym dziennikarzem radiowym, który od dziesięcioleci relacjonował na antenie Radia Wrocław i Radiowej Jedynki wydarzenia sportowe, a w cotygodniowych felietonach uczył nas szeroko rozumianej wrażliwości. Miał wspaniałe poczucie humoru i dystans do siebie, nawet wtedy, gdy zdrowie mocno szwankowało. Był wspaniałym kolegą. I najgorsze jest to, że muszę o Nim pisać w czasie przeszłym… – mówi Robert Radczak.

Janusz Rodziewicz jako spiker pracował także na meczach koszykówki, piłki ręcznej i piłki nożnej w Jeleniej Górze. Największe emocje, jakie stały się udziałem zawodników jeleniogórskich drużyn w ostatnich dziesięcioleciach (Karkonoszy, Kembudu, Spartakusa, Vitaralu Jelfy), kojarzą się kibicom z Januszem Rodziewiczem. Choć komentował rozgrywki w różnych dyscpyplinach, dawał sobie świetnie radę na każdym polu.

Nie tylko zresztą komentował. Jak wspomina Wiesława Kozłowska, był sędzią narciarskim przy Dolnośląskim Związku Narciarskim w Jeleniej Górze. W tej roli pracował podczas Pucharu Świata w Narciarstwie Klasycznym, Mistrzostwach Europy Krajów Nizinnych, Pucharze Świata Juniorów w Skokach Narciarskich, Mistrzostwach Polski w Narciarstwie Klasycznym i w trakcie wielu innych zawodów sportowych.

W Jeleniej Górze lubił umawiać się na prywatne spotkania w małym barze na lotnisku Aeroklubu Jeleniogórskiego, blisko swego mieszkania. W późniejszych latach opowiadał z satysfakcją o swoim domu w Szklarskiej Porębie.

Janusz był ojcem dwojga dzieci – miał syna i córkę. Jego pierwszą żoną była Bożena, pracownica jeleniogórskiego wydziału Akademii Ekonomicznej (obecnie Uniwersytetu Ekonomicznego). Niestety, w 2004 roku zmarła, Janusz został wdowcem. Na Polanie Jakuszyckiej poznał Jolę – moment, gdy przyszła do Jego spikerskiego pomieszczenia ze świeżo upieczonym przez siebie ciastem, oboje zapamiętali jako początek wzajemnej, wielkiej miłości. Jola pomagała Januszowi w pracy w roli spikera, była też pierwszym odbiorcą Jego cotygodniowych felietonów, przygotowywanych dla Radia Wrocław.

Niestety, zaczęło Go zawodzić zdrowie. 10 stycznia 2023 skończyłby 78 lat. W listopadzie miał obchodzić jubileusz 50-lecia pracy radiowej. Specjalny program z tej okazji szykował redaktor Robert Skrzyński, który Janusza uważał za swojego Mistrza…

Tekst I zdjęcie: Leszek Kosiorowski

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.