Właściciel jednego z hoteli skierował do sądu akt oskarżenia przeciwko znanemu strongmanowi Mariuszowi P. Mężczyzna miał wtargnąć do środka i wymienić zamki w pomieszczeniach. Sportowcowi grozi nawet do 5 lat pozbawienia wolności, jednak ten nie przyznaje się do winy, gdyż twierdzi, że ma dokument uprawniający go do współdecydowania o obiekcie. Posiedzenie w tej sprawie odbędzie się 15 lipca w wadowickim sądzie.
Stanie przed sądem
Sprawa miała swój początek w 2018 r. Znany sportowiec i uczestnik programu tanecznego Mariusz P., miał kupić udziały jednego z hoteli w Andrychowie. Problem pojawił się w momencie, kiedy zawodnik KSW, przekonany o swoim prawie do własności części obiektu, wszedł do niego i zajął część pokoi. Jak potwierdził później w mediach społecznościowych, postanowił też wymienić zamki w części, którą uznał za swoją. Okazało się jednak, że pomiędzy właścicielem hotelu a jego byłą małżonką, która rzekomo sprzedała Mariuszowi P. udziały, trwała wówczas sprawa dotycząca podziału majątku.
Sprawą zajęła się prokuratura
Właściciel obiektu hotelarskiego uznał, że najście sportowca było bezprawne, ponieważ umowa zawarta pomiędzy stronami nie mogła nabrać mocy prawnej. Nie doszło do podziału majątku, dlatego nie do końca było wówczas wiadomo, w jakich częściach byli małżonkowie mogliby rozporządzać dobytkiem. W związku z podejrzeniem naruszenia prawa, sprawa została skierowana do wadowickiej prokuratury. Ta jednak umorzyła śledztwo.
Strongman nie uznaje swojej winy
Tuż po zdarzeniu, Mariusz P. opublikował w sieci film, w którym szczegółowo wyjaśniał sytuację ze swojej perspektywy. W nagraniu opisywał, że posiadał klucze do części pokoi, które zostały mu przekazane w momencie zakupu udziałów. Twierdził nawet, że korzystał ze swojej własności i przez pewien czas wynajmował pomieszczenia. Według siłacza „najechanie na hotel” było przedstawione przez właściciela obiektu niezgodnie z prawdą.
„(…) Mój pracownik sprzątał pokoje po moich gościach w hotelu. W pewnym momencie zginęły mu klucze, ja akurat byłem w USA, to mówię zostaw to, bo mimo że mój pracownik widział, kto zabrał te klucze, to nie chciałem, by doszło do szarpaniny. Więc kazałem mu pójść na policję. Więc we wtorek wziąłem ze sobą dwóch pracowników, by powymieniać zamki w drzwiach w pokojach, których to klucze mi zabrano. Moi pracownicy zaczęli wymieniać te zamki. Wtedy Pan Andrzej wezwał policję i darł się: włamania, rozwiercają zamki – a ja do policji; proszę bardzo, tu mam drugi komplet kluczy!” – relacjonował Mariusz P. w nagraniu video.
Może sąd pomoże
Właściciel hotelu nie dał za wygraną. Kiedy otrzymał informację, że prokuratura nie pomoże w ustaleniu odpowiedzialności za zaistniałą sytuację, mężczyzna postanowił złożyć przeciwko Mariuszowi P. pozew do sądu. W trybie subsydiarnym, czyli występując w roli oskarżyciela, zarzucił mu przywłaszczenie mienia. Za to przewinienie grozi zgodnie z polskim prawem do pięciu lat pozbawienia wolności.
News4Media, fot.: Wikipedia / Artur Andrzej CC BY-SA 3.0